________________________
Ostre światło słoneczne razi moje oczy. Dłonią zasłaniam twarz, aby promienie mnie nie dosięgły.
-Clove, idziesz? –pyta Melanie, moja
jedna z niewielu koleżanek. Kiwam tylko głową i ruszam za nią na trening.
Zastanawia mnie czemu nikt nigdy za mną nie przepadał, nie lubił przebywać w
moim towarzystwie. Może i nie byłam ładna, ale w końcu wygląd to nie wszystko,
prawda?
Melanie otwiera duże drzwi i śmiałym
krokiem wchodzi do pomieszczenia. Niechętnie robię to samo. Sala treningowa.
Nie żebym nie lubiła się szkolić, wręcz przeciwnie, to całe moje życie, ale gdy
tylko przekraczam próg, w moją stronę zwracają się głowy innych . wszyscy
patrzą na mnie z nienawiścią w oczach. To wcale nie zachęca do codziennego
przebywania na sali po kilka godzin. Nawet jeśli mam tu trenować, co przecież
kocham.
Widząc te wszystkie twarze wykrzywione w grymasie złości, spuszczam głowę i bez słowa podchodzę do stanowiska z mieczami. Nigdy nie byłam zbyt dobra w walce wręcz, ale moim postanowieniem jest się tego nauczyć. Pewnie biorę do ręki ostre narzędzie i robię kilka zamachów. Ostrze z łatwością przecina powietrze ze wspaniałym świstem. Uśmiecham się lekko i przywołuję ręką jednego z instruktorów. Ten śmiało podchodzi do mnie. W swojej prawej ręce dzierży nóż jeszcze dłuższy od mojego. Przez chwilę stoję nieruchomo. W jednym momencie doskakuję do mężczyzny i zamachuję się mieczem, chcąc rozciąć mu brzuch. Instruktor bez większych trudności odpiera mój atak. Następnie to on rozpoczyna walkę. Trwa to kilka minut i w końcu udaje mi się wytrącić broń z rąk mężczyzny i bez problemu zwalam go na plecy, a nóż przykładam do jego szyi. Uśmiecham się triumfalnie. Wstaję z podłogi.
Widząc te wszystkie twarze wykrzywione w grymasie złości, spuszczam głowę i bez słowa podchodzę do stanowiska z mieczami. Nigdy nie byłam zbyt dobra w walce wręcz, ale moim postanowieniem jest się tego nauczyć. Pewnie biorę do ręki ostre narzędzie i robię kilka zamachów. Ostrze z łatwością przecina powietrze ze wspaniałym świstem. Uśmiecham się lekko i przywołuję ręką jednego z instruktorów. Ten śmiało podchodzi do mnie. W swojej prawej ręce dzierży nóż jeszcze dłuższy od mojego. Przez chwilę stoję nieruchomo. W jednym momencie doskakuję do mężczyzny i zamachuję się mieczem, chcąc rozciąć mu brzuch. Instruktor bez większych trudności odpiera mój atak. Następnie to on rozpoczyna walkę. Trwa to kilka minut i w końcu udaje mi się wytrącić broń z rąk mężczyzny i bez problemu zwalam go na plecy, a nóż przykładam do jego szyi. Uśmiecham się triumfalnie. Wstaję z podłogi.
-Bardzo dobrze Clove –zwraca się do
mnie Ash, główny trener. –Muszę ci powiedzieć, że w walce wręcz jesteś najlepsza
z dziewczyn –chwali mnie. Czuję radość, jestem z siebie dumna. Cieszę się, że
te wszystkie godziny jakie poświęciłam treningom, nie poszły na marne.
Podchodzę do stanowiska z oszczepami.
Stoi tam tylko jedna osoba, wysoki i umięśniony blondyn. Rozpoznaję go. To
Caton Reese, uchodzi za największego przystojniaka Dwójki. Szleją na jego
punkcie niemal wszystkie dziewczyny z tego dystryktu.
-Całkiem nieźle, Allison –słyszę jego
cichy głos.
-Skąd wiesz jak się nazywam? –pytam
chłopaka, patrząc uważnie na niego. Zanim odpowiada, rzuca oszczepem na
odległość jakiś dwudziestu metrów, a ostrze przebija się przez sam środek
kukły. Jestem w szoku. Mam nadzieję, że nie widać po mnie jak duże wrażenie
wywarł na mnie ten rzut.
-Chyba wszyscy cie tutaj znają, Allison
–odpowiada równie cicho co poprzednio. –Zdążyłaś już zasłynąć pewnymi
umiejętnościami –to mówiąc, odwraca głowę w moją stronę. Ma on piękne, błękitne
oczy. Biorę jeden z oszczepów, starając nie patrzeć się w jego stronę. Czuje na
sobie uważny wzrok Catona, wiem, że obserwuje on każdy mój ruch. Biorę zamach i
rzucam. Celuję w serce kukły, ale na własne nieszczęście trafiam w brzuch.
Zaciskam pięści ze złości, słysząc chichot Reese’a. wiem, że uważa mnie za
słabą. Biorę jeden z noży i nawet nie patrząc co robię, rzucam. Narzędzie
przelatuje tuż obok głowy blondyna, ostrze przebija się przez środek kukły,
wbija się prosto w serce. Dopiero teraz zauważam, że wszyscy się na mnie
patrzą. W oczach ludzi widzę zazdrość. Szybko spoglądam na Catona z wyższością.
Mój wzrok mówi „I kto jest teraz słaby?”. Odwracam się i odchodzę. Wychodzę z
sali.
Idę do domu. Czuję narastającą złość.
On się ze mnie śmiał! Świetnie! Mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś na arenie,
a obiecuję, że jeden z moich noży zniszczy tę jego śliczną buźkę! Bo z takimi
jak ja się nie zadziera!
Wchodzę do domu i trzaskam głośno
drzwiami. Mam nadzieję, że rodzice są w pracy, ale słyszę czyjeś kroki. Z
kuchni wychodzi mój ojciec. Czuć od niego alkohol. Kiedy idzie w moją stronę,
niebezpiecznie się chwieje. Zaciskam zęby. O tej porze powinnam była siedzieć
na treningu i się szkolić. Powietrze nagle gęstnieje, czuję wiszącą w powietrzu
awanturę.
-Co ty tu robisz? –pyta niewyraźnie
tato. Dopiero teraz zauważam, że w lewej ręce trzyma butelkę bimbru. Do połowy
opróżnioną.
Czując zagrożenie, na wszelki wypadek
nic nie mówię.
-Co tutaj robisz? Odpowiadaj!
–krzyczy mężczyzna. Postanawiam skłamać, mając nadzieję, że mój miły ojczulek
się nie zorientuje.
-Trener powiedział, że mogę dzisiaj
wcześniej wrócić, bo bardzo dobrze mi we wszystkim idzie.
-Nie kłam mi tu w żywe oczy! Masz mi
powiedzieć prawdę!
Kręcę przecząco głową.
-MÓW!
Tym razem ojciec wali mnie z całej
siły w twarz. Moja głowa obraca się w prawą stronę, pod wpływem uderzenia.
Czuję pulsujący, bardzo mocny ból. Instynktownie łapię się za policzek, który
zrobił się bardzo ciepły. Nim tato robi choć jeden krok, nim wypowiada choć
jedno słowo, uciekam do pokoju. Szybko zamykam drzwi i przekręcam klucz w
zamku. Po kilku sekundach słyszę głośne pukanie.
-Otwieraj! Jeszcze z tobą nie
skończyłem! –krzyczy Alan. Na wszelki wypadek opieram się plecami o drzwi.
–Otwieraj ty cholerna idiotko!
Zaciskam powieki. Po policzkach czuję
spływające łzy. Nie potrafię ich powstrzymać. Słyszę ponowne walenie.
-Otwieraj, ty suko!
Słysząc to, zaczynam się trząść.
Kolana drżą. Dźwięk tuczonego szkła
rozlega się niebezpiecznie blisko. Jakaś ciecz wpływa na podłogę mojego pokoju,
wlewa się tu przez szparę pod drzwiami.
-Jeszcze się z tobą rozliczę!
Powoli osuwam się na ziemię i wybucham
spazmatycznym szlochem.
***
Budzę się z czarnej otchłani. Powoli zaczynam czuć, że
oddycham. Orzeźwiające powietrze otacza mnie ze wszystkich stron. Nie czuć już
mocnego zapachu alkoholu. Moje ciało jest dziwnie ociężałe. Z trudem mrugam
powiekami. Powoli otwieram oczy. Jasne słońce oślepia mnie. Przez chwilę nic
nie widzę. Potem wzrok przyzwyczaja się do światła. Widzę zielone korony drzew,
gdzieś w oddali rozlega się śpiew ptaków. Przez chwilę nie wiem gdzie jestem,
ale dociera to do mnie. Jestem na arenie. Właśnie trwają siedemdziesiąte
czwarte Głodowe Igrzyska. Dopiero co zabiłam Thresha, trybuta z Jedenastki.
Zaatakowałam Katni…
Momentalnie
zrywam się na nogi. Przed oczami robi mi się ciemno, tracę wzrok. Jednak udaje
mi się utrzymać na nogach i nie upaść. Po raz pierwszy w życiu czuję się słaba.
Biorę głęboki wdech. Cień przed oczami znika.
-Clove!
–słyszę czyjś głos. Dostrzegam Catona.
-Co się
stało? –pytam, nie dając mu nic powiedzieć. –Gdzie jest Katniss Everdeen?
Chłopak
szybko mówi:
-Usiądź, a
wszystko ci powiem.
Posłusznie
zwalam się na trawę.
-Walczyłaś z
Threshem i zabiłaś go, ale straciłaś przy tym sporo krwi, masz dużo ran. Od
uczty pod Rogiem Obfitości minął dopiero jeden dzień.
-A
Dwunastka? –pytam ponownie.
-Everdeen
skorzystała z okazji i zwiała. Niestety zdążyła zabrać lekarstwo dla Kochasia.
Zaciskam
zęby. A byłam tak blisko zabicia jej. Tak blisko…
-Czyli byłam
nieprzytomna tylko jeden dzień? –upewniam się. Cato przytakuje. Przynajmniej
zbyt wiele mnie nie ominęło. Zawsze to jakaś ulga.
-Przypomniał
mi się dom –mówię niespodziewanie. Cato spogląda na mnie ze zdziwieniem. –Kiedy
byłam nieprzytomna śnił mi się jeden dzień. Byłam na treningu, śmiałeś się ze
mnie. Wkurzyłam się i wyszłam z sali.
Blondyn
uśmiecha się pod nosem.
-Pamiętam
to. Miałem potem z tego niezły ubaw.
Patrzę tępo
we własne buty. Kolejna część tego wspomnienia nie jest taka miła.
-I co było
potem? –pyta ostrożnie Cato.
-Widziałam
swojego ojca.
"-Przypomniał mi się dom –mówię niespodziewanie. Cato spogląda na mnie ze zdziwieniem. –Kiedy byłam nieprzytomna śnił mi się jeden dzień. Byłam na treningu, śmiałeś się ze mnie. Wkurzyłam się i wyszłam z sali.
OdpowiedzUsuńBlondyn uśmiecha się pod nosem.
-Pamiętam to. Miałem potem z tego niezły ubaw."
Przy tym fragmencie parsknęłam śmiechem. Jak Boga kocham. Naprawdę. Niemal widzę ten uśmieszek Cato :)). Czekam na kolejny rozdział. Uwielbiam twój blog. Zostawiasz opowieść w chwili, gdy emocje sięgają zenitu, a dalsza część może być ciekawa. Kocham Cię za to ;p Weny :)
To jest tak dobre, że czytam to piąty raz ^^
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Strasznie mi miło z tego powodu :D
UsuńMam podobnie jak poprzedniczka jeśli chodzi o ten fragment. Naprawdę świetny :) Mam nadzieje że nowy rozdział pojawi się szybko. I również życzę weny.
OdpowiedzUsuń-Lena
Genius. Genius!
OdpowiedzUsuń"I'll give everything to see it" ~ Haymitch
Dodawaj szybciej te rozdziały :)
No nie. Ze śmiechu wtaczam się pod stół :P
Powtarzanie się nie ma sensu :>
OdpowiedzUsuńWięc czekam na next.
Weny
Yaela.
Przeczytałam, więc wypadałoby skomentować :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, bardzo lubię takie "powroty do przeszłości". Dodaje to wiarygodności bohaterom.
Biedna Clove :( Nic dziwnego, że chciała wziąć udział w Igrzyskach, to zapewniłoby jej porządny dom. No i nic dziwnego, że często jest "twarda".
No i oczywiście na plus leci tu scenka, którą przytoczyła już wcześniej Clove Connor. Nieźle, nieźle! Fajnie, że na arenie nie zawsze jest smutno, źle i ponuro (przynajmniej u Ciebie)
Serdecznie pozdrawiam!
przeczytałam tem post już pięć razy jest genialny !!!!!! z wytęsknieniem czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne! Znowu te retrospekcje, jak ja je uwielbiam! Zawsze myślałam o Clove, jako o dziewczynie z problemami w domu, tak sobie ją właśnie wyobrażałam.
OdpowiedzUsuńWeny ;)
Lubię takie retrospekcje. Szkoda Clove, nie każdy ma idealnie, tak bywa. Cato i jego błękitne oczyska : D Jestem ciekawa dalszej akcji. Miło sie czytało. Życzę weny. : 3
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny rozdział ? :))
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie! Bardzo fajny styl pisania,czyta się szybko i płynnie. Uwielbiam Twoje opowiadanie ;3
OdpowiedzUsuńJeżeli byłabyś zainteresowana,u mnie pojwaiło się NN.
cloveborntodie.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę weny!
Muszę przyznać, że twoje opowiadanie mnie wciągnęło. Przyjemnie się je czyta. Czekam na dalszą część. ;)
OdpowiedzUsuńteż czytałam kilka razy, jest genialne, bardzo fajnie, że zmieniłaś bieg książki. z wielką niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. pisz jak najszybciej, chcę się dowiedzieć co będzie dalej. to prawda, że piszesz świetnie, oraz to, że masz genialny styl pisania.. ale chyba już Ci to pisałam.. no na pewno mi super się czyta i nie mogę się doczekać. życzę dużo weny. ♥
OdpowiedzUsuńTo jeden z najlepszych blogów jaki czytałam do tej pory. Świetny styl pisania. Czekam na nn. Pozdrawiam i życze durzo weny.
OdpowiedzUsuńŚwietny !!! Kocham ten blog ;D Z niecierpliwością czekam na następny i mam nadzieję, że niedługo będzie !
OdpowiedzUsuńTen blog również i dla mnie jest na razie najlepszy jaki czytałam do tej pory <3 ;*** Czekam na następny !!!
A z Igrzysk Śmierci najbardizej chyba lubiłam Cato i Clove :) szkoda że nie byli parą ;/
Liczę że tu będą ;)
UsuńUm...powinnaś napisać książkę.Masz ogromny talent.
OdpowiedzUsuńOjej, naprawdę? W takim razie bardzo mi miło, że tak myślisz :D Zaczęłam pisać książkę, ale co z tego wyjdzie to już inna sprawa ;P
UsuńTo trzymam kciuki żeby była tak samo dobra jak twoje opowiadanie
UsuńZrób z tego opowiadania książkę *-*
Usuńkocham ten blog!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń