5.01.2013

ROZDZIAŁ 27

Witam w Nowym Roku! I jest już ten rozdział. Trochę sobie popisałam, mam nadzieję, że mi wyszło. Po prostu miłej lektury :D
________________________

Ostre światło słoneczne razi moje oczy. Dłonią zasłaniam twarz, aby promienie mnie nie dosięgły.
-Clove, idziesz? –pyta Melanie, moja jedna z niewielu koleżanek. Kiwam tylko głową i ruszam za nią na trening. Zastanawia mnie czemu nikt nigdy za mną nie przepadał, nie lubił przebywać w moim towarzystwie. Może i nie byłam ładna, ale w końcu wygląd to nie wszystko, prawda?
Melanie otwiera duże drzwi i śmiałym krokiem wchodzi do pomieszczenia. Niechętnie robię to samo. Sala treningowa. Nie żebym nie lubiła się szkolić, wręcz przeciwnie, to całe moje życie, ale gdy tylko przekraczam próg, w moją stronę zwracają się głowy innych . wszyscy patrzą na mnie z nienawiścią w oczach. To wcale nie zachęca do codziennego przebywania na sali po kilka godzin. Nawet jeśli mam tu trenować, co przecież kocham.
Widząc te wszystkie twarze wykrzywione w grymasie złości, spuszczam głowę i bez słowa podchodzę do stanowiska z mieczami. Nigdy nie byłam zbyt dobra w walce wręcz, ale moim postanowieniem jest się tego nauczyć. Pewnie biorę do ręki ostre narzędzie i robię kilka zamachów. Ostrze z łatwością przecina powietrze ze wspaniałym świstem. Uśmiecham się lekko i przywołuję ręką jednego z instruktorów. Ten śmiało podchodzi do mnie. W swojej prawej ręce dzierży nóż jeszcze dłuższy od mojego. Przez chwilę stoję nieruchomo. W jednym momencie doskakuję do mężczyzny i zamachuję się mieczem, chcąc rozciąć mu brzuch. Instruktor bez większych trudności odpiera mój atak. Następnie to on rozpoczyna walkę. Trwa to kilka minut i w końcu udaje mi się wytrącić broń z rąk mężczyzny i bez problemu zwalam go na plecy, a nóż przykładam do jego szyi.  Uśmiecham się triumfalnie. Wstaję z podłogi.
-Bardzo dobrze Clove –zwraca się do mnie Ash, główny trener. –Muszę ci powiedzieć, że w walce wręcz jesteś najlepsza z dziewczyn –chwali mnie. Czuję radość, jestem z siebie dumna. Cieszę się, że te wszystkie godziny jakie poświęciłam treningom, nie poszły na marne.
Podchodzę do stanowiska z oszczepami. Stoi tam tylko jedna osoba, wysoki i umięśniony blondyn. Rozpoznaję go. To Caton Reese, uchodzi za największego przystojniaka Dwójki. Szleją na jego punkcie niemal wszystkie dziewczyny z tego dystryktu.
-Całkiem nieźle, Allison –słyszę jego cichy głos.
-Skąd wiesz jak się nazywam? –pytam chłopaka, patrząc uważnie na niego. Zanim odpowiada, rzuca oszczepem na odległość jakiś dwudziestu metrów, a ostrze przebija się przez sam środek kukły. Jestem w szoku. Mam nadzieję, że nie widać po mnie jak duże wrażenie wywarł na mnie ten rzut.
-Chyba wszyscy cie tutaj znają, Allison –odpowiada równie cicho co poprzednio. –Zdążyłaś już zasłynąć pewnymi umiejętnościami –to mówiąc, odwraca głowę w moją stronę. Ma on piękne, błękitne oczy. Biorę jeden z oszczepów, starając nie patrzeć się w jego stronę. Czuje na sobie uważny wzrok Catona, wiem, że obserwuje on każdy mój ruch. Biorę zamach i rzucam. Celuję w serce kukły, ale na własne nieszczęście trafiam w brzuch. Zaciskam pięści ze złości, słysząc chichot Reese’a. wiem, że uważa mnie za słabą. Biorę jeden z noży i nawet nie patrząc co robię, rzucam. Narzędzie przelatuje tuż obok głowy blondyna, ostrze przebija się przez środek kukły, wbija się prosto w serce. Dopiero teraz zauważam, że wszyscy się na mnie patrzą. W oczach ludzi widzę zazdrość. Szybko spoglądam na Catona z wyższością. Mój wzrok mówi „I kto jest teraz słaby?”. Odwracam się i odchodzę. Wychodzę z sali.
Idę do domu. Czuję narastającą złość. On się ze mnie śmiał! Świetnie! Mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś na arenie, a obiecuję, że jeden z moich noży zniszczy tę jego śliczną buźkę! Bo z takimi jak ja się nie zadziera!
Wchodzę do domu i trzaskam głośno drzwiami. Mam nadzieję, że rodzice są w pracy, ale słyszę czyjeś kroki. Z kuchni wychodzi mój ojciec. Czuć od niego alkohol. Kiedy idzie w moją stronę, niebezpiecznie się chwieje. Zaciskam zęby. O tej porze powinnam była siedzieć na treningu i się szkolić. Powietrze nagle gęstnieje, czuję wiszącą w powietrzu awanturę.
-Co ty tu robisz? –pyta niewyraźnie tato. Dopiero teraz zauważam, że w lewej ręce trzyma butelkę bimbru. Do połowy opróżnioną.
Czując zagrożenie, na wszelki wypadek nic nie mówię.
-Co tutaj robisz? Odpowiadaj! –krzyczy mężczyzna. Postanawiam skłamać, mając nadzieję, że mój miły ojczulek się nie zorientuje.
-Trener powiedział, że mogę dzisiaj wcześniej wrócić, bo bardzo dobrze mi we wszystkim idzie.
-Nie kłam mi tu w żywe oczy! Masz mi powiedzieć prawdę!
Kręcę przecząco głową.
-MÓW!
Tym razem ojciec wali mnie z całej siły w twarz. Moja głowa obraca się w prawą stronę, pod wpływem uderzenia. Czuję pulsujący, bardzo mocny ból. Instynktownie łapię się za policzek, który zrobił się bardzo ciepły. Nim tato robi choć jeden krok, nim wypowiada choć jedno słowo, uciekam do pokoju. Szybko zamykam drzwi i przekręcam klucz w zamku. Po kilku sekundach słyszę głośne pukanie.
-Otwieraj! Jeszcze z tobą nie skończyłem! –krzyczy Alan. Na wszelki wypadek opieram się plecami o drzwi. –Otwieraj ty cholerna idiotko!
Zaciskam powieki. Po policzkach czuję spływające łzy. Nie potrafię ich powstrzymać. Słyszę ponowne walenie.
-Otwieraj, ty suko!
Słysząc to, zaczynam się trząść. Kolana  drżą. Dźwięk tuczonego szkła rozlega się niebezpiecznie blisko. Jakaś ciecz wpływa na podłogę mojego pokoju, wlewa się tu przez szparę pod drzwiami.
-Jeszcze się z tobą rozliczę!
Powoli osuwam się na ziemię i wybucham spazmatycznym szlochem.
***
Budzę się z czarnej otchłani. Powoli zaczynam czuć, że oddycham. Orzeźwiające powietrze otacza mnie ze wszystkich stron. Nie czuć już mocnego zapachu alkoholu. Moje ciało jest dziwnie ociężałe. Z trudem mrugam powiekami. Powoli otwieram oczy. Jasne słońce oślepia mnie. Przez chwilę nic nie widzę. Potem wzrok przyzwyczaja się do światła. Widzę zielone korony drzew, gdzieś w oddali rozlega się śpiew ptaków. Przez chwilę nie wiem gdzie jestem, ale dociera to do mnie. Jestem na arenie. Właśnie trwają siedemdziesiąte czwarte Głodowe Igrzyska. Dopiero co zabiłam Thresha, trybuta z Jedenastki. Zaatakowałam Katni…
Momentalnie zrywam się na nogi. Przed oczami robi mi się ciemno, tracę wzrok. Jednak udaje mi się utrzymać na nogach i nie upaść. Po raz pierwszy w życiu czuję się słaba. Biorę głęboki wdech. Cień przed oczami znika.
-Clove! –słyszę czyjś głos. Dostrzegam Catona.
-Co się stało? –pytam, nie dając mu nic powiedzieć. –Gdzie jest Katniss Everdeen?
Chłopak szybko mówi:
-Usiądź, a wszystko ci powiem.
Posłusznie zwalam się na trawę.
-Walczyłaś z Threshem i zabiłaś go, ale straciłaś przy tym sporo krwi, masz dużo ran. Od uczty pod Rogiem Obfitości minął dopiero jeden dzień.
-A Dwunastka? –pytam ponownie.
-Everdeen skorzystała z okazji i zwiała. Niestety zdążyła zabrać lekarstwo dla Kochasia.
Zaciskam zęby. A byłam tak blisko zabicia jej. Tak blisko…
-Czyli byłam nieprzytomna tylko jeden dzień? –upewniam się. Cato przytakuje. Przynajmniej zbyt wiele mnie nie ominęło. Zawsze to jakaś ulga.
-Przypomniał mi się dom –mówię niespodziewanie. Cato spogląda na mnie ze zdziwieniem. –Kiedy byłam nieprzytomna śnił mi się jeden dzień. Byłam na treningu, śmiałeś się ze mnie. Wkurzyłam się i wyszłam z sali.
Blondyn uśmiecha się pod nosem.
-Pamiętam to. Miałem potem z tego niezły ubaw.
Patrzę tępo we własne buty. Kolejna część tego wspomnienia nie jest taka miła.
-I co było potem? –pyta ostrożnie Cato.
-Widziałam swojego ojca.

22 komentarze:

  1. "-Przypomniał mi się dom –mówię niespodziewanie. Cato spogląda na mnie ze zdziwieniem. –Kiedy byłam nieprzytomna śnił mi się jeden dzień. Byłam na treningu, śmiałeś się ze mnie. Wkurzyłam się i wyszłam z sali.
    Blondyn uśmiecha się pod nosem.
    -Pamiętam to. Miałem potem z tego niezły ubaw."
    Przy tym fragmencie parsknęłam śmiechem. Jak Boga kocham. Naprawdę. Niemal widzę ten uśmieszek Cato :)). Czekam na kolejny rozdział. Uwielbiam twój blog. Zostawiasz opowieść w chwili, gdy emocje sięgają zenitu, a dalsza część może być ciekawa. Kocham Cię za to ;p Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest tak dobre, że czytam to piąty raz ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podobnie jak poprzedniczka jeśli chodzi o ten fragment. Naprawdę świetny :) Mam nadzieje że nowy rozdział pojawi się szybko. I również życzę weny.
    -Lena

    OdpowiedzUsuń
  4. Genius. Genius!
    "I'll give everything to see it" ~ Haymitch
    Dodawaj szybciej te rozdziały :)
    No nie. Ze śmiechu wtaczam się pod stół :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Powtarzanie się nie ma sensu :>
    Więc czekam na next.
    Weny
    Yaela.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam, więc wypadałoby skomentować :)
    Rozdział świetny, bardzo lubię takie "powroty do przeszłości". Dodaje to wiarygodności bohaterom.
    Biedna Clove :( Nic dziwnego, że chciała wziąć udział w Igrzyskach, to zapewniłoby jej porządny dom. No i nic dziwnego, że często jest "twarda".
    No i oczywiście na plus leci tu scenka, którą przytoczyła już wcześniej Clove Connor. Nieźle, nieźle! Fajnie, że na arenie nie zawsze jest smutno, źle i ponuro (przynajmniej u Ciebie)
    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. przeczytałam tem post już pięć razy jest genialny !!!!!! z wytęsknieniem czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajne! Znowu te retrospekcje, jak ja je uwielbiam! Zawsze myślałam o Clove, jako o dziewczynie z problemami w domu, tak sobie ją właśnie wyobrażałam.
    Weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię takie retrospekcje. Szkoda Clove, nie każdy ma idealnie, tak bywa. Cato i jego błękitne oczyska : D Jestem ciekawa dalszej akcji. Miło sie czytało. Życzę weny. : 3

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy kolejny rozdział ? :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Piszesz świetnie! Bardzo fajny styl pisania,czyta się szybko i płynnie. Uwielbiam Twoje opowiadanie ;3
    Jeżeli byłabyś zainteresowana,u mnie pojwaiło się NN.
    cloveborntodie.blogspot.com
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  12. Muszę przyznać, że twoje opowiadanie mnie wciągnęło. Przyjemnie się je czyta. Czekam na dalszą część. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. też czytałam kilka razy, jest genialne, bardzo fajnie, że zmieniłaś bieg książki. z wielką niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. pisz jak najszybciej, chcę się dowiedzieć co będzie dalej. to prawda, że piszesz świetnie, oraz to, że masz genialny styl pisania.. ale chyba już Ci to pisałam.. no na pewno mi super się czyta i nie mogę się doczekać. życzę dużo weny. ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. To jeden z najlepszych blogów jaki czytałam do tej pory. Świetny styl pisania. Czekam na nn. Pozdrawiam i życze durzo weny.

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny !!! Kocham ten blog ;D Z niecierpliwością czekam na następny i mam nadzieję, że niedługo będzie !

    Ten blog również i dla mnie jest na razie najlepszy jaki czytałam do tej pory <3 ;*** Czekam na następny !!!
    A z Igrzysk Śmierci najbardizej chyba lubiłam Cato i Clove :) szkoda że nie byli parą ;/

    OdpowiedzUsuń
  16. Um...powinnaś napisać książkę.Masz ogromny talent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, naprawdę? W takim razie bardzo mi miło, że tak myślisz :D Zaczęłam pisać książkę, ale co z tego wyjdzie to już inna sprawa ;P

      Usuń
    2. To trzymam kciuki żeby była tak samo dobra jak twoje opowiadanie

      Usuń
    3. Zrób z tego opowiadania książkę *-*

      Usuń
  17. kocham ten blog!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń