- Przepraszam – mówi, choć jej głos nie wskazuje na to by było jej przykro. – Ale tak zarosłaś. Muszę coś z tym
zrobić.
- To już ostatni plaster, gotowa? – pyta Elsia. Kiwam głową, zaciskam
mocno zęby. Czuję bolesne szarpnięcie. Ostatnia kępka włosów na nodze wychodzi
wraz z cebulkami.
Mimo, że od kilku godzin przebywam w Centrum Odnowy, to nadal nie wiem, kto jest moim stylistą. Najwidoczniej nie zobaczy mnie dopóki ekipa nie upora się z oczywistymi niedociągnięciami. Nacieranie mojego ciała szorstką pianką usuwającą brud i co najmniej trzy warstwy skóry i gruntowna depilacja mają na celu upiększyć mnie zanim stylista się mną zajmie.
Nawet moje paznokcie mają identyczny kształt. Czuję się jak oskubany ptak. Boli mnie skóra, ale nie protestuję ani nie jęczę.
Mimo, że od kilku godzin przebywam w Centrum Odnowy, to nadal nie wiem, kto jest moim stylistą. Najwidoczniej nie zobaczy mnie dopóki ekipa nie upora się z oczywistymi niedociągnięciami. Nacieranie mojego ciała szorstką pianką usuwającą brud i co najmniej trzy warstwy skóry i gruntowna depilacja mają na celu upiększyć mnie zanim stylista się mną zajmie.
Nawet moje paznokcie mają identyczny kształt. Czuję się jak oskubany ptak. Boli mnie skóra, ale nie protestuję ani nie jęczę.
- Dobrze sobie radzisz – mówi
Gardius. – Teraz cię nasmarujemy i nie będziesz już czuła bólu.
Elsia i Eudokia nacierają mnie balsamem. Na początku czuję
nieprzyjemne pieczenie, ale po chwili działa kojąco na podrażnioną skórę.
Stoję na środku pokoju, całkiem naga. Wokół mnie trójka specjalistów trzymających pęsety przygląda mi się uważnie. Są gotowi pozbawić mnie ostatnich, niechcianych włosków. Nie jestem zawstydzona, bo oni nie przypominają ludzi.
Po kilku dociągnięciach cofają się do tyłu, podziwiając swoje dzieło.
Stoję na środku pokoju, całkiem naga. Wokół mnie trójka specjalistów trzymających pęsety przygląda mi się uważnie. Są gotowi pozbawić mnie ostatnich, niechcianych włosków. Nie jestem zawstydzona, bo oni nie przypominają ludzi.
Po kilku dociągnięciach cofają się do tyłu, podziwiając swoje dzieło.
- Jak Berro z tobą skończy będziesz wreszcie wyglądać jak
człowiek – mówi Gardius i wybucha śmiechem. Uśmiecham się z wdzięcznością.
- Dziękuję – mówię.
- Nie ma za co. To nasza praca.
Elsia uśmiecha się do mnie.
- Idziemy po Berra.
Wybiegają z pokoju. Zachowują się jak skończeni idioci.
Czuję, że szczerze pragną mi pomóc, że kochają to, co robią.
Drzwi się otwierają. Na salę wchodzi młody mężczyzna, zapewne Berro. Ma krótkie, czarne włosy, lekki, niebieski makijaż. Jest wysoki, ma bladą cerę. Podchodzi do mnie.
Drzwi się otwierają. Na salę wchodzi młody mężczyzna, zapewne Berro. Ma krótkie, czarne włosy, lekki, niebieski makijaż. Jest wysoki, ma bladą cerę. Podchodzi do mnie.
- Witaj Clove. Mam na imię Berro i będę twoim stylistą – mówi z kapitolińskim akcentem.
- Witaj – mówię. Mężczyzna przygląda mi się uważnie, obchodzi
dookoła. Niezręcznie się czuję, mam ochotę się zasłonić.
- Włóż szlafrok – mówi.
Wsuwam ręce w rękawy i idę za Berrem do sąsiedniego pomieszczenia. Siadam na jednej z kanap, stylista naprzeciwko
mnie. Przyciska guzik na stole, który rozsuwa się na boki. Ze środka wysuwa się
drugi blat zastawiony jedzeniem. Nakładam trochę na talerz. Nie jestem głodna.
- Porozmawiajmy o twoim stroju na ceremonię otwarcia Igrzysk.
Firdia – stylistka Catona uważa, że powinniście do siebie pasować. Zgadzam się w
tej kwestii. Oczywiście muszą one odzwierciedlać charakter dystryktów.
Zdecydowaliśmy się na stroje prawdziwych wojowników.
Otwieram szeroko oczy ze zdziwienia. Wojownicy?
Przynosi mój strój. Jest to złota zbroja. Szybko ubieram się w nią. Pasuje idealnie. Berro robi mi jeszcze makijaż. Oglądam się w lustrze. Cieszę się, że postanowili zrobić z nas groźnych trybutów. Stylista prowadzi mnie na dolny poziom Centrum Odnowy. Jest to wielka stajnia. Na dole zauważam Cato ze swoją stylistką. Jest ubrany tak jak ja. Berro i Firdia prowadzą nas do rydwanów i ustawiają w określonych pozach.
Przynosi mój strój. Jest to złota zbroja. Szybko ubieram się w nią. Pasuje idealnie. Berro robi mi jeszcze makijaż. Oglądam się w lustrze. Cieszę się, że postanowili zrobić z nas groźnych trybutów. Stylista prowadzi mnie na dolny poziom Centrum Odnowy. Jest to wielka stajnia. Na dole zauważam Cato ze swoją stylistką. Jest ubrany tak jak ja. Berro i Firdia prowadzą nas do rydwanów i ustawiają w określonych pozach.
- Pamiętajcie – mówi stylistka. – Macie wyglądać groźnie.
Rozlega się muzyka inauguracyjna Igrzysk. Grzmi w całym
Kapitolu. Potężne wrota się otwierają, ukazując ulice wypełnione ludźmi.
Przejazd kończy się na rynku i trwa około dwudziestu minut. Tam zostaniemy przywitani przez prezydenta i
wysłuchamy hymnu. Następnie trafimy do Ośrodka Szkoleniowego, naszego
chwilowego domu. Rydwan trybutów z jedynki już rusza. Witają ich okrzyki
zachwytu. Biorę głęboki wdech i robię
groźną minę.
Wyjeżdżamy na ulice. Ludzie krzyczą jeszcze głośniej. Widzę nas na wielkim ekranie. Prawdziwi wojownicy. Jedziemy po ulicach Kapitolu. Właśnie ostatni rydwan wytoczył się ze stajni. Ludzie krzyczą o wiele głośniej. Wykrzykują jakieś imię.
Wyjeżdżamy na ulice. Ludzie krzyczą jeszcze głośniej. Widzę nas na wielkim ekranie. Prawdziwi wojownicy. Jedziemy po ulicach Kapitolu. Właśnie ostatni rydwan wytoczył się ze stajni. Ludzie krzyczą o wiele głośniej. Wykrzykują jakieś imię.
- Katniss! Katniss! – słyszę. Katniss. Jak ja jej nienawidzę.
Właśnie pokazują ich rydwan. Już wiem dlaczego ludzie tak krzyczą, albowiem ich
stroje płoną. Czuję nieprzyjemne ukłucie zazdrości. Ta dziewczyna zabiera to co
należy się mi! Sławę! Już ja się z nią rozliczę na arenie.
Dojeżdżamy na plac. Rydwany stają. Muzyka cichnie. Na balkonie staje prezydent Snow.
Dojeżdżamy na plac. Rydwany stają. Muzyka cichnie. Na balkonie staje prezydent Snow.
- Witam was trybuci na naszych siedemdziesiątych czwartych
Głodowych Igrzyskach!
Tłum wiwatuje. Prezydent zaczyna przemowę. Nie słucham go. Co
roku mówi to samo. Patrzę na wielki ekran. Co jakiś czas widzę na nim siebie,
ale to na krótką chwilkę. Najdłużej jest pokazywany rydwan trybutów z
dwunastki.
Prezydent kończy przemówienie.
Prezydent kończy przemówienie.
- Wesołych Głodowych Igrzysk! I niech los zawsze wam sprzyja!
Robimy ostatni przejazd wokół rynku i wjeżdżamy do Ośrodka Szkoleniowego.
Od razu otaczają nas ekipy przygotowawcze. Wykrzykują pochwały pod naszym
adresem i oburzają się, że nas tak mało pokazywali. Nie słychać dokładnie co
mówią, bo na sali jest strasznie głośnio.
- Dobrze sobie poradziliście. Wszystko wyglądało tak, jak to
sobie zaplanowałem – mówi Berro.
- Wyglądaliście przerażająco – dodaje Firdia. Uśmiecham się
lekko. Spoglądam na Catona, ale on nas nie słucha. Patrzy się mściwie na
dziewczynę z Dwunastki.
Podoba mi się rozdział. Tą część lubię najbardziej, paradę rydwanów. Czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że Katniss i Clove powinny być sprzymierzeńcami:)
OdpowiedzUsuńps. Jeśli widzicie przy komentarzu :) i autor to anonim, to ja
Coś tu niebezpiecznie wieje fragmentami z książki, mam nadzieję, że to się zmieni...
OdpowiedzUsuńTo samo chcialam napisac, troche zywcem zerzniete, a przynajmniej tak mi sie wydaje...
Usuńczułam się tak jakbym czytała książkę, tyle że tym razem nie sprawiało to już takiej przyjemności, bo nie było nowością...
UsuńW tym rozdziale jak na mój gust jest za dużo fragmentów z książki. Licze na poprawki ; ). Reszta jest super: )
OdpowiedzUsuńTak, reszta extra ;)
OdpowiedzUsuńJeżuniu!!! Nie po to są fanficki, żeby drugi raz czytać książkę!
OdpowiedzUsuńW Twoim opowiadaniu:
,,Zaciskam mocno zęby, kiedy Elsia, kobieta o fioletowych, krótkich włosach, odrywa od mojej nogi plaster wraz z nim wyrywając część włosów. Chce mi się krzyczeć.
- Przepraszam – mówi, choć jej głos nie wskazuje na to by było jej przykro. – Ale tak zarosłaś. Muszę coś z tym zrobić.
- To już ostatni plaster, gotowa? – pyta Elsia. Kiwam głową, zaciskam mocno zęby. Czuję bolesne szarpnięcie. Ostatnia kępka włosów na nodze wychodzi wraz z cebulkami."
A w książce:
,,Zgrzytam zębami, gdy Venia, kobieta o niebieskich włosach, (...) jednym szarpnięciem zrywa mi z nogi plaster, a wraz z nim wszystkie włosy.
-Wybacz! - piszczy (...)- Co ja poradzę, że tak zarosłaś?
(...)
-Dobre wieści. To już ostatni plaster. Gotowa? - Zaciskam dłonie na krawędzi stołu, na którym siedzę, i kiwam głową. Bolesne szarpnięcie i ostatnia kępka włosów na nodze wychodzi wraz z cebulkami."
Hmm... Tak się właśnie zastanawiam, czy to nie zakrawa o łamanie praw autorskich...
moim zdaniem to można to już nazwać plagiatem...
UsuńŁAŁ CLOVE I KATNISS MAJĄ TAKIE SAM EPRZEMYŚLENIA! A NIE CZEKAJ... TO TY KOPIUJESZ Z KSIĄZKI...
OdpowiedzUsuńmyślałam, że inna postać bd oznaczała całkiem inną historię, a tu niemiłe zaskoczenie
UsuńDo niedawna mi się podobało, przymknęłam nawet oko na te kopie z książki, ale teraz - WYSTARCZY. wszystko jest takie same, nawet członkowie ekipy są mega podobni, tylko troszkę do Ciebie dostosowani. Szukam czegoś oryginalnego, pierdole tą kopie.
OdpowiedzUsuń~Johanna
nudaaa......
OdpowiedzUsuńBardzo słabe. Co rozdział, to gorzej. Zero kreatywności - wszystko żywcem zjechane z książki.
OdpowiedzUsuńojoj, za dużo fragmentów z książki... mam nadzieję, że to się zmieni...
OdpowiedzUsuńNiebezpiecznie zerżnięte z książki... Identyczne praktycznie... Ale ogółem, blog dobry.
OdpowiedzUsuń