Nie podoba mi się ten rozdział. Zawaliłam. Próbowałam to poprawić, ale mi nie wychodziło. No cóż, zdarza się.
________________________________
Stoję na granicy lasu, wśród wielkich i rozległych krzaków. Wiatr rozwiewa moje ciemne włosy, a słońce sprawia, że pięknie błyszczą. Odgarniam część kosmyków z twarzy. Wpatruję się z zachwytem w sylwetkę wysokiego chłopaka z rozczochranymi blond włosami. Chodzi on wokół połyskującego, złotego Rogu Obfitości i zbiera coś z ziemi. Najwidoczniej chce się stąd wynieść jak najszybciej. Nic dziwnego. Otwarta przestrzeń nie jest już bezpieczna. Znając organizatorów na pewno coś wymyślili, aby ubarwić tegoroczne Głodowe Igrzyska.
Wpatruję się w Catona. Mam ochotę odezwać się do niego, aby znowu usłyszeć jego cudowny głos. Chcę podbiec do niego, wtulić się w jego Tros, znowu ujrzeć jego piękne, błękitne oczy. Mimo wszystko, nie potrafię się na to odważyć. Boję się odezwać jako pierwsza.
Nieśmiało robię
krok w kierunku blondyna, ale staję. A co jeśli Cato mnie zaatakuje? Nigdy nie
wiadomo jak zareaguje na mój widok. W końcu zerwaliśmy sojusz, ma teraz prawo
mnie zaatakować, tym bardziej, że jestem jednym z najniebezpieczniejszych
przeciwników. Ale tylko w walce dystansowej. Gdybym miała się przed nim bronić
w walce wręcz, byłabym na pewno martwa, nie miałabym nawet najmniejszych szans.
A co ty byś
zrobiła jakby zaskoczył cię na arenie jakiś trybut? pytam samą siebie.
Odpowiedź jest jedna. Zaatakowałabym go. I zabiła, może też torturowała. Chyba,
że zorientowałabym się, że ta osoba to mój sojusznik. Ale zawsze mogłoby stać
się to za późno. Mogłoby być już po wszystkim. Innych opcji nie ma. Nie jestem
litościwą osobą, walkę mam we krwi.
Z
przerażeniem uświadamiam sobie, że jestem w niebezpieczeństwie. Jeśli Cato mnie
zauważy, może zaatakować. Nie sądzę żeby mnie rozpoznał z takiej odległości.
Może mnie wziąć za innego trybuta, wroga którego trzeba wyeliminować. Zaatakuje
mnie i zabije. Nawet jeśli nie zginę, to ja będę musiała zabić jego.
Postanawiam
się cicho wycofać. Nie spuszczając oczu z Catona, robię krok do tyłu. Wtedy
rozlega się głośny trzask. Ze strachem zerkam pod nogi. Stoję na wielkiej i
suchej gałęzi. Teraz przełamanej na dwie części. To ciepłe promienie słoneczne
musiały ją tak wysuszyć. Ze strachem spoglądam na Catona. Reakcja blondyna jest
natychmiastowa. Ledwo słyszy trzask, podnosi się, a chwilę później oszczep przelatuje
tuż obok mojego ucha. Chłopak rusza w moją stronę z mieczem w garści,
uniesionym nad głową. Tak nas wyszkolono. Na prawdziwe maszyny do zabijania.
Gotowi do odparcia ataku w każdej chwili.
Unoszę wzrok
i sięgam po nóż. Jestem gotowa się bronić. Nawet jeśli jedno z nas będzie
usiało zginąć. Jestem gotowa zapomnieć o tym głupim uczuciu, które ludzie nazywają
miłością. Jestem na to gotowa, a przynajmniej tak sobie wmawiam. Oczekuję
ataku, bólu, ale Cato nagle staje i tylko patrzy na mnie. Z daleka widzę na
jego twarzy wielkie zdumienie, jakby nie spodziewał się mnie zobaczyć.
-Clove?
–pyta, patrząc na mnie. Drgam lekko, słysząc swoje imię w jego ustach, bo w
jego głosie da się wyczuć zdziwienie, ale i… radość?
-Cato
–odpowiadam tylko, na tyle głośno, żeby mnie usłyszał. Chłopak wypuszcza z rąk
miecz i zaczyna iść w moją stronę. Na mojej twarzy pojawia się piękny uśmiech.
Ruszam w kierunku blondyna. Po chwili zaczynam biec. Pustka jaką dotąd czułam,
znika. Na jej miejscu pojawia się radość.
Jestem tak
szczęśliwa, że niemal rzucam się w ramiona Catona. Obejmuję rękami jego szyję.
Chłopak również mocno mnie przytula.
-Clove
–słyszę jego radosny szept. –Co ty tu robisz, Clove?
Puszczam go
i spoglądam w jego piękne, niebieskie oczy. Widać w nich ciekawość i
niedowierzanie.
-Przyszłam
się z tobą zobaczyć –odpowiadam bez wahania. Chłopak tylko się uśmiecha.
-Przyszłaś
mnie wykończyć? –Cato śmieje się cicho. Ale ja tylko kręcę głową.
-Czy jak
powiem, że nie, to mi uwierzysz? –teraz to ja oczekuję odpowiedzi. Ale blondyn
tylko znowu posyła mi swój cudowny uśmiech, dla którego wiele dziewczyn było
gotowe umrzeć. Przez chwilę tak stoję i tylko patrzę na jego twarz. Oglądanie
jego rys sprawia mi dziwną przyjemność. No to się wkopałaś Clove. Zadurzyłaś
się w nim po uszy.
Opuszczam
głowę, bo wiem, że nie mogę dłużej na niego patrzeć. Dziwnie by to wyglądało,
jeszcze ludzie zaczęliby coś podejrzewać. Jeszcze by pomyśleli, że ta
bezlitosna Clove zakochała się w chłopaku ze swojego dystryktu. A do tego nie
mogę dopuścić. Wtedy organizatorzy będą mieli broń przeciwko mnie.
-Słyszałeś
co ogłaszał Claudius Templesmith? –pyta mnie Cato po chwili milczenia.
Nieśmiało unoszę wzrok. Chłopak wpatruje się w moje oczy. Czuję jak lekko kręci
mi się w głowie. Oddech staje się płytszy. Szybko po raz kolejny opuszczam
wzrok.
-Mówisz o
tej zmianie zasad?
Kiwa
potakująco głową.
-Tak słyszałam
–mówię bez wahania.
-A wiesz co
to oznacza? –zadaje mi kolejne pytanie. Przekręcam lekko głowę, zastanawiając
się o co mu chodzi. Odpowiadam dopiero po chwili.
-Że możemy
wygrać. Razem –to ostanie słowo mówimy równocześnie. Znowu ogarnia mnie radość.
Mimowolnie się uśmiecham, a Cato odwzajemnia ten uśmiech.
ale super!!!!!!
OdpowiedzUsuńSerio?? O.o A ja myślałam, że mi wyszło beznadziejnie. Ale bardzo mi miło, że ci się podoba ^.^
UsuńNaprawdę świetny, piszesz coraz lepiej. Mama nadzieje że zakończenie nie będzie takie jak w książce/filmie.
OdpowiedzUsuń*mam :)
OdpowiedzUsuńjedno słowo extra cato i clove to moja ulubiona para mam nadzieje że przeżyją
OdpowiedzUsuńJa też mam nadzieję, że przeżyją ;)
UsuńTwoja twórczość nigdy nie jest beznadziejna, ani nudna. Jest po prostu świetna. Piszesz tak fajnie, lekko i świetnie wszystko opisujesz, aż chce się czytać. Jedyne do czego mogę się przyczepić to to, że rozdziały mogłyby być dłuższe, ale poza tym jest genialnie. ♥
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się z tym, że rozdziały mają być dłuższe ;), bo te doskonale budują napięcie ;))
Usuńno cóż... jestem wierną fanką i czytelniczką tego super bloga... Nie można się do niczego przyczepić, oprócz tego, żeby Cato i Clove wygrali i byli razem... Ale nie wiem, jak zakończysz, więc na razie jest znakomicie! Kiedy piszesz, myśl o czytelnikach i o tym, że rozdział ci wyjdzie super, a nie o tym, że jest beznadziejny...BO ŻADEN Z TWOICH ROZDZIAŁÓW NIE JEST DENNY!!! Życzę jak najdłuższej weny, najlepszych rozdziałów, zachwyconych czytelników!!
OdpowiedzUsuńach ta maszyna do zabijania...
OdpowiedzUsuńNo nareszcie ;D;D;D pod 11 rozdziałem się ciskałam że nic się między nimi nie dzieje. mam to co chciałam
OdpowiedzUsuńKOPIA KSIAZKI znowu .....
OdpowiedzUsuńTo jeden z lepszych rozdziałów i na dodatek zmienia mój pogląd na Catona
OdpowiedzUsuńJak to ci się ten rozdział nie podoba ? Jest genialny ! :) Gratuluję świetnego rozdziału
OdpowiedzUsuń