28.01.2013

ROZDZIAŁ 28

Wierzycie, że to już 28 rozdział? Bo ja nie do końca.
Przepraszam za tą długą przerwę, ale wena mnie opóściła, a dzisiaj cudownie powróciła. Jeszcze raz przepraszam i zapraszam do czytania.
____________________________

Cato patrzy na mnie smutno, w milczeniu. Doskonale rozumie co może oznaczać takie wspomnienie. Przynajmniej zdaje sobie sprawę, że to nic dobrego.
Opuszczam głowę i patrzę na czubki swoich butów. Jednym z nich wykopuję grudkę ziemi. Myślę o całym moim życiu. Nigdy nie byłam szczęśliwa. Nie okazywałam swoich uczuć, nikomu nie zdradzałam swoich słabości. Nie mogłam pękać. Byłam z Dwójki, dystryktu wojowników, a nie mazgai.  Powiedzenie komuś o tym co sprawia ci ból, równało się ze zdradzeniem wszystkich swoich słabych punktów własnemu wrogowi. Zawsze była możliwość, że dana osoba wykorzysta tę wiedzę przeciwko tobie.
Nigdy nie byłam szczęśliwa. Nie czułam się potrzebna komukolwiek. Byłam, bo byłam, istniałam, bo istniałam. Moje życie nie miało sensu. Wszystko ograniczało się do pójścia do szkoły i na trening. Codziennie to samo, codziennie ta sama męczarnia. Gdybym chociaż wiedziała, że moim rodzicom zależy na mnie, że mnie kochają. Możliwe, że by to coś zmieniło
Kiedy dłużej się nad tym wszystkim zastanowię, to coraz bardziej rozumiem dlaczego zgłosiłam się na Głodowe Igrzyska. Życie albo śmierć. Wygrywasz albo przegrywasz. Gdy się zgłaszałam, nie miał dla mnie zbytniego znaczenia fakt, że mogę odnieść śmierć. Byłam pewna wygranej. Tym samym chciałam pokazać rodzicom, że jestem lepsza niż myślą, że jestem warta uwagi. Dopiero teraz rozumiem, że to nie ma znaczenia. Jeśli wygram rodzice pokochają mnie właśnie za ten wyczyn, a nie widząc jaka jestem. Dla nich będzie się liczyła tylko wygrana. Dzięki mnie staliby się bardziej rozpoznawalni. Gdybym przegrała… nie sądzę by długo rozpaczali po mojej śmierci. Skoro nie zwracali na mnie uwagi za życia, to czemu mieliby to robić kiedy już będę martwa? Zresztą śmierć oznacza jedynie początek. Wierzę, że kiedyś trafię do lepszego miejsca, gdzie wszystko będzie prostsze.
Unoszę głowę i spoglądam na niebo. Powoli robi się ciemno. Strasznie szybko, to zapewne sprawka organizatorów. Na pewno uważają, że tak będziemy rozpalać ogniska i wtedy damy znaleźć się innym. W końcu muszą zrobić coś, żebyśmy zaczęli ze sobą walczyć.
-To –zaczyna Cato nieśmiało –co tak dokładnie ci się przypomniało?
Patrzę na niego smutno i przygryzam wargę. Nie mam ochoty mówić na oczach Kapitolu za kogo uważa mnie własny ojciec. Obracam szybko głowę.
-Przepraszam –mówi szybko chłopak. Siada obok mnie i obejmuje ramieniem. Czuję jak serce zaczyna mi bić szybciej. –Nie mów, jak nie chcesz.
Uśmiecham się słabo. Siedzimy tak jeszcze przez chwilę. Nagle Cato wstaje.
-Pójdę znaleźć coś do jedzenia. Zostań tu i pilnuj plecaków –dodaje, gdy widzi, że już się podnoszę. Wydymam usta i krzyżuję ręce na piersiach jak mała, obrażona dziewczynka. Blondyn tylko chichocze cicho. Odchodzi, kręcąc z rozbawieniem głową.
Siadam na kamieniu i biorę jeden plecak. Przez chwilę grzebię w środku ręką. Wyjmuję noktowizory i wkładam je. W kilka minut słoneczny i upalny dzień zmienił się w czarną, chłodną noc. Pocieram dłonie o siebie, powietrze, wydobywające się z moich ust, zamienia się w biały obłoczek. Chcę żeby Cato już tu siedział. Na szczęście nie musze długo na niego czekać. Po chwili wyłania się z drzew. W ręce ma dwa króliki. Uśmiecham się pod nosem.
-Szybko ci to poszło –mówię i wskazuję na zwierzęta.
-Pamiętaj kto przed tobą stoi –odpowiada. Parskam śmiechem.
-Skromny jesteś –szepczę, kiedy koło mnie siada. Wyrywam mu króliki.
-Jutro je upieczemy –oznajmiam. –Ja mogę stać dzisiaj na warcie –dodaję.
-Nie jesteś śpiąca? –pyta Caton.
-Wyspałam się, kiedy byłam nieprzytomna.
Wyjmuję  kilka noży, a blondyn tylko wywraca oczami.
-Niech ci będzie –mruczy  cicho i kładzie się. –Ale jak zginę, to będę obwiniać ciebie –grozi jeszcze. Tylko uśmiecham się w ciemności. Po kilku minutach Cato śpi jak zabity.
Rozglądam się dookoła. Wszędzie panuje grobowa cisza, której nie przerywa nawet najmniejszy podmuch wiatru. Wśród ciemności, drzew i krzewów nie widać żadnej żywej duszy. Żadnych zwierząt. Nawet małej myszy. Wszystko jakby wstrzymało oddech w strachu, że zostanie zauważone. Nie działa to dobrze na moją wyobraźnię. Gałęzie drzew wyglądają jak długie ramiona, a ich odgałęzienia jak zwinne palce gotowe zacisnąć się na mojej szyi. Jasny księżyc oświetla wszystko bladą, tajemniczą poświatą, aż włosy jeżą mi się na głowie, a po plecach przechodzi dreszcz. Po raz pierwszy odkąd znalazłam się na arenie czuję strach. Nie licząc uczty pod Rogiem. W pewnym momencie pomiędzy krzewami dostrzegam błyszczące ślepia. Zrywam się na równe nogi, ale oczy w tym momencie znikają. Z trudem powstrzymuję drgania nóg. Nie mogę być słaba, nie na oczach Kapitolu, Panem, rodziców. Jestem silna, wcale się nie boję.
Wśród ciszy słyszę dudniące bicie swojego serca. Przyspiesza ono gwałtownie, gdy pomiędzy drzewami znowu ukazują się te oczy. Zaciskam dłoń na nożu i cofam się trochę.
-Cato –szepczę prawie niedosłyszalnie. Głos uwiązł mi w gardle. Po chwili z krzaków wynurza się… coś. Nie mam pojęcia co to jest. Zwierzę, bo tak nazywam je w myślach, ma smukłą sylwetkę. Błyszczące ślepia są doskonale widoczne w mroku, nawet bez użycia noktowizorów. Szpiczaste uszy muszą być bardzo czułe na dźwięki. Pysk wygląda trochę jak mieszanka tygrysa i pumy. Gładką, żółtą sierść pokrywają czarne plamy. Miękkie, duże łapy delikatnie stąpają po ziemi, nie łamiąc żadnej, nawet najmniejszej gałązki, a ostre pazury bielą się w świetle księżyca. Ogon zwierzęcia drga nerwowo, a jego oczy, zapewne doskonale widzące w ciemności, patrzą dokładnie na mnie. Zastygam w miejscu. Nie wiem czy uciekać, czy walczyć. Myśl logicznie! –nakazuję sobie. Nie mogę uciec. Wtedy zwierzą na pewno ruszy w pogoń za mną. Jestem ofiarą. Pozostaje mi się tylko bronić.
Nie spuszczam tego czegoś z oczu. Nigdy nie widziałam podobnej istoty. To zapewne zmiech. Nie ma innej opcji. Zwierzę robi jeszcze kilka kroków w moją stronę. Staje mniej więcej w odległości jakiś pięciu metrów ode mnie. Zastanawiam się ile zajmie mu przebycie ich. Może udałoby mi się wdrapać na drzewo. Nie, nie mogę tak zostawić Catona. Możemy wygrać we dwoje. Ja mu w tym pomogę.
Patrzę jeszcze przez chwile na zwierzę. Nim zdążę choćby drgnąć, zmiech rzuca się na mnie z ogłuszającym rykiem.
____________________________________

Zapraszam również do przeczytania bloga o Catonie <tutaj> Mnie się on bardzo spodobał. Pozdrawiam wszystkich :D

19 komentarzy:

  1. Rozdział jak wszystkie świetny :D Zrobiłaś napięcie zmiechem i delikatnie dodałaś ,,różu" jak ja to nazywam. Me gusta :P
    Ciekawe jak ta walka ze zmiechem się skończy... A może nagle pojawi się Katniss i kochaś? Mam sporo domysłów, ale to od CIEBIE zależy co stanie się dalej :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
    Pozdrawiam :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) Niedawno znalazłam Twojego bloga i powiem szczerze - jest genialny. Widziałam od początku, jak Twój styl się rozwija i powiem szczerze, że jestem zaskoczona. Oczywiście, od początku Twój styl był dobry, ale teraz jest wręcz genialny. Potrafisz budować dość dynamiczną atmosferę, np. kiedy walczyli przy rogu. Ale przejdźmy do notki.
    Lubię ją. Co prawda, trochę krótka, ale jednak mi się podoba. Zaczynając od początku:
    Uwielbiam ten paring. Cato i Clove. Według mnie, idealnie do siebie pasują. Po prostu są dla siebie stworzeni. Podoba mis się to, że nie opisujesz jedynie akcji, a wplatasz też wspomnienia. Kocham, kiedy bohaterowie mają tajemniczą przeszłość.
    "Tym samym chciałam pokazać rodzicom, że jestem lepsza niż myślą, że jestem warta uwagi" - Ten cytat mnie strasznie poruszył. Jest taki...prawdziwy. Nie jak te wymuszone zdania, żeby zapełnić miejsce, z jakimi można się spotkać przy innych opowiadaniach.
    Uwielbiam ten moment, w którym Clove droczy się z Catonem. Po prostu jest świetny! Potem warta. Zaskoczyłaś mnie, myślałam, że to będzie jakiś trybut, atu zmiech. o.o
    W każdym razie wszystko mi się strasznie podoba.
    Weny!

    Mistic

    PS Weszłabyś? Dopiero zaczynam, a myślę, że tematyka podobna...http://piesni-kosoglosa.blogspot.com Z góry dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa. Bałam się, że te przemyślenia Clove wyjdą takie wymuszone zapchajdziury. Od dawna chciałam je napisać i cieszę się, że jakoś mi to wyszło.

      Na twojego bloga już wchodzę (albo dopiero)

      Usuń
    2. Igrzyska Śmierci - Śmierć Clove wktórym rozdziale następuje

      Usuń
  3. Tak czytam, czytam, doczytuję do końca. Patrzę, polecasz blog o Catonie. No to poczytam jak ktoś opisuje Cato inaczej niż ja. Klikam na link, a tu mój FanFick :D

    Rozdział jak zwykle świetny, czekam na kolejne ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!!! Cieszę się,że nareszcie dodałaś nowy rozdział :) Uwielbiam twój blog i jestem bardzo ciekawa jak się zakończy...(Mam tylko nadzieję, że Clove ani Cato nie umrą ;D) Ja też uwielbiam tą parę i czekam zniecierpliwiona już na nowy rozdział ;)

    Weny życzę! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie :p. Za szybko skończyłam. Lubie. Lubię. Lubię. Kocham. A tylko mi ich uśmierć to zabiję! Żart =D. Mignęło mi tylko kilka przecinków przed "co". Ale szkopuł. Och, już czekam na nowy rozdział... :>

    OdpowiedzUsuń
  6. szacunek, 28 rozdziałów to naprawdę sporo. : )
    Najbardziej mnie ciekawi jak to się skończy. Kto przeżyje ? Czy Clove przeżyje ? Miło się czyta. Podoba mi twój styl pisania. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. : 3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja już mam wszystko zaplanowane do samego końca. Będzie się działo hehe

    OdpowiedzUsuń
  8. Z każdym kolejnym rozdziałem ta historia coraz bardziej mi się podoba. Muszę przyznać, że dzięki tobie polubiłam Clove, choć podczas czytania IŚ, szczerze jej nienawidziłam. Życzę weny. ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawdę piszesz coraz lepiej, świetny rozdział. Jak zawsze życzę weny. :)
    -Lena
    Mój blog: http://change-your-life-take-all.blogspot.com/?view=classic . Chętnie poznałabym twoją opinie na temat prologu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Piszesz jak zwykle super!! Dzięki Tobie zmieniłam ulubioną bohaterkę :P Weny.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow. Po prostu wow. Dziś przypadkiem natknęłam się na Twojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały :D. Czekam na kolejną notkę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham, kocham, kocham. Chcę następny. JUŻ ZARAZ TERAZ. Pisz szybko.
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostawiłaś komentarz na OL, w którym pytałaś, czy możesz zmienić szablon. Odpowiedź brzmi: tak. Zabrałam się za ten punkt, ale mogę go w każdej chwili edytować. :)

    inna

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam całość w 2 dni. Po prostu GENIALNE. Kocham Clato i tego bloga...pisz dalej ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Igrzyska Śmierci - Śmierć Clove w którym rozdziale...

    OdpowiedzUsuń