11.10.2012

ROZDZIAŁ 17

Nie żyje. Glimmer nie żyje. Mam wrażenie, że zaraz wybuchnę ze szczęścia. Żałuję jedynie, że to ja jej nie zabiłam. Jednak mina Catona powstrzymuje mnie od skomentowania tej sytuacji. Chłopak stara się zachować kamienny wyraz twarzy, ale w jego oczach widzę smutek. On ją lubił. Bardzo nawet. Tak jak mnie nigdy nie lubił i nigdy nie będzie. Ta myśl sprawia mi ból. Ja go kocham, a on mnie nie. Nigdy nie będę dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką. 
Otrząsam się z tych ponurych myśli.
-Gdzie Ariadne? –pytam, rozglądając się dookoła. Niegdzie nie widać dziewczyny. Pewnie ona też nie zdążyła uciec.
-Idźmy stąd, zapolujmy na Katniss –proponuję. Chłopcy zgadzają się. Wychodzimy z wody. Biorę broń. Rozglądam się jeszcze raz dookoła.
-A gdzie jest Kochaś? –pytam moich towarzyszy. Odwracamy się do tyłu. Peeta biegnie w stronę lasu, tam skąd przyszliśmy. Cato od razu zrywa się i rusza za nim. Biorę noże i do niego dołączam. Chłopak jest ode mnie szybszy, więc gdy wbiega do lasu, przestaję go widzieć. Biegnę dalej, nie zwracam uwagi na to gdzie zmierzam. Muszę ich dogonić. Sama od dawna mam ochotę rozerwać Peetę na strzępy. Wkurza mnie. On jest taki… dobry. Przesadnie dobry. Nie poradziłby sobie sam. Nie potrafiłby zbić kogoś z zimną krwią. Jest słaby. Najsłabszy z nas wszystkich.
Między drzewami zauważam Catona. Poważnie rani Peetę w nogę swoim nożem. I znów drzewa wszystko mi przysłaniają. Kiedy dobiegam do nich Peety już nie ma. Cato trzyma się za rękę. Przez palce leci mu krew. To głupie, ale bardzo mnie to przeraża.
-Kurczę –słyszę szept chłopaka. Patrzy się on w stronę miejsca, gdzie zniknął Kochaś. Podchodzę do niego.
-Co się stało? –pytam ze strachem w głosie. A co jeśli nie doceniałam Peety? Cato odpowiada dopiero po chwili.
-Nic takiego –mówi oschle, wstając.
-Jak to nic? Mogłeś go zabić! Co się z tobą dzieje?
-Nic się ze mną nie dzieje! NIC! ROZUMIESZ?! –krzyczy ze wzburzeniem. Patrzę na niego ze zdziwieniem.
-Myślałam, że może mogę pomóc… -oznajmiam mu.
-Nie oczekuję pomocy od takiej idiotki jak ty –odpowiadam. Te słowa ranią mnie bardziej niż byłaby zdolna zranić mnie jakakolwiek broń. Cofam się o krok. Z trudem panuję nad ogarniającą mnie rozpaczą.
-Świetnie –mówię lekko drżącym głosem. Mam nadzieję, że nikt nie zwrócił na to uwagi. –Świetnie –powtarzam. –W takim razie radź sobie sam.
To mówiąc odchodzę. Moje oczy wilgotnieją. Nie mogę teraz płakać! Clove opanuj się! Nie możesz płakać, zrozumiano? Nie jesteś słaba. Nie jesteś słaba… powoli zaczynam wątpić w to, że jestem silna. Z dnia na dzień staję się inną osobą. Martwi mnie to.
Dochodzę na polanę na której jest Róg Obfitości. Zaciskam powieki. Kiedy je otwieram znów jestem bezlitosnym zabójcą.
Podchodzę do Shelwina. Chłopak patrzy na mnie. Obserwuje mnie kiedy zabieram dwa plecaki i wkładam do nich jedzenie oraz wodę.
-Co robisz? –pyta z ciekawością, widząc, że zamierzam odejść.
-Już tu nie jestem potrzebna –odpowiadam twardo. Zabieram plecaki i kieruję się w stronę lasu. Nie dochodzę nawet do granicy drzew, kiedy ktoś mnie dogania.
-Clove, poczekaj –słyszę męski głos. Zaciskam pięści. Odwracam się i uderzam Catona ręką w twarz. Muszę dać upust złości.
-A to za co? –pyta ze zdziwieniem.
-Jestem idiotką, tak?! –pytam ze złością. –Może jeszcze uważasz, że jestem słaba?! Tak jak moi rodzice?!
Nie wiem dokładnie kiedy, ale zrzucam plecak na ziemię. Zaczynam walić w niego pięściami. Wyzywam go, krzyczę. Staram się odreagować wszystkie lata mojego życia.
Chłopak łapie mnie za ręce i nie puszcza dopóki się nie uspokajam. Czuję, że jestem bliska płaczu. Cato patrzy na mnie uważnie.
-Ja chciałem cię przeprosić. Błagam cię, nie odchodź.
Jego prośba wydawała się być szczera.
-Dlaczego miałabym nie odchodzić? –pytam, patrząc mu w oczy.
-Jesteś silna, silniejsza od większości z tych co przeżyli. A poza tym, bardzo cię lubię. A teraz cię puszczę, dobra?
To mówiąc, zwalnia moje ręce z jego żelaznego uścisku. Ponownie walę go w twarz.
-Sam jesteś idiotą.
_________________________

Kolejna notka z głowy :) Dziekuję wszystkim za komentarze.
Zapraszam na mojego trzeciego bloga o pierwszym Ćwierćwieczu Poskromienia

25 Głodowe Igrzyska
Clove

9 komentarzy:

  1. No, a już myślałam, że się rozstaną... A jednak :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ten fanfik! Proszę pisz szybciej, o ile to możliwe ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jest świetnie. coraz lepiej. ja też tak myślałam Emily. zobaczymy co dalej. // weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. zatkało mnie .

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super świetne ' . ' *.* ^.^ za*****te

    OdpowiedzUsuń
  7. Podasz link do 3 bloga?

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahaha rozwaliło mnie to : Sam jesteś idiotą.
    Jak już pisze z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej i gdy już zawsze myślę : Nie to już lepsze być nie może kolejny jest jeszcze lepszy :) Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń