-Clove,
błagam cię –mówi chłopak. Nie odpowiadam. Nawet się nie odwracam.
-Dlaczego to
robisz? –pyta Cato ze smutkiem.
-Ten sojusz
nie ma sensu. I tak zaraz musielibyśmy go zerwać.
Odwracam
się. Staję i rozkładam ręce.
-Śmiało, możesz
mnie teraz zabić –mówię patrząc mu w oczy.
-Nie zrobię
tego –odpowiada.
-W takim
razie żegnam.
To mówiąc
odchodzę.
Idę przed siebie, w głąb lasu. Jestem głupia. Co ja zrobiłam? Zerwałam sojusz z moim najgroźniejszym przeciwnikiem. I jestem teraz sama. W prawdzie mam trochę jedzenia, ale na długo to nie starczy. Będę musiała zapolować. Kieruję się w stronę rzeki. Właśnie tam zamierzam spędzić noc. Czekają mnie dwa dni drogi, ale wytrzymam. Mam jeszcze trochę wody, powinno wystarczyć.
Idę przed siebie, w głąb lasu. Jestem głupia. Co ja zrobiłam? Zerwałam sojusz z moim najgroźniejszym przeciwnikiem. I jestem teraz sama. W prawdzie mam trochę jedzenia, ale na długo to nie starczy. Będę musiała zapolować. Kieruję się w stronę rzeki. Właśnie tam zamierzam spędzić noc. Czekają mnie dwa dni drogi, ale wytrzymam. Mam jeszcze trochę wody, powinno wystarczyć.
Idę bez
przerwy. Chcę być jak najdalej od rogu, od Catona. Po drodze mijam krzaki pełne
wielobarwnych kwiatów. Tu jest pięknie. Szkoda, że zauważam to dopiero teraz.
Właśnie teraz.
Siadam pod
wielkim drzewem. Zaczyna się robić ciemno. Wchodzę do jakiejś małej jaskini
wydrążonej w skale. Wejście do niej zakrywam wielkim krzakiem i zerwanymi z
drzewa gałęziami. Podziwiam swoje dzieło. Nie jest to perfekcyjnie zrobiony
kamuflaż, ale jak na kogoś kto nigdy się tym nie zajmował wygląda naprawdę
znakomicie.
Wchodzę do
środka i rozpalam malutkie ognisko. Robi się naprawdę zimno. To na pewno
sprawka organizatorów. Na szczęście ogień nie daje dużo światła, ale roślina mocno
się dymi. Nie boję się moich przeciwników, ale nie chcę się udusić.
W jaskini
nie jest zbyt ciepło. Wchodzę do śpiwora i opatulam się nim. Rozlega się hymn.
Robi się trochę jaśniej. Z ciekawością wyglądam na dwór. Na niebie ukazuje się
twarz Glimmer i Ariadne. Tylko one dziś zginęły. Czyli zostało nas dziesięciu.
Nie jestem
śpiąca, nie mogę zasnąć. Co ja zrobiłam? Jak mogłam zerwać ten durny sojusz? Po
policzkach spływają mi łzy. Na szczęście kaptur i śpiwór zakrywają moją twarz.
Nie mogę pozwolić na to by ktoś zobaczył mnie w tej chwili słabości.
Łzy
przynoszą ulgę. To dziwne, nigdy wcześniej nie płakałam, bo u nas oznaczało to,
że jest się słabym, a tego nie można było okazywać. Inaczej by cię wyśmiali.
Nie przypuszczałam, że to pomoże mi się uspokoić. Jednak moje myśli wciąż
błądziły wokół Catona. Każde ze wspomnień z nim związanych sprawiało mi ból.
Najprawdopodobniej już nigdy go nie zobaczę. Nawet jeśli tak, to będę musiała
go zabić. Nie będę miała żadnego wyboru.
Powoli
zasypiam, myśląc o mojej najbliższej przyszłości.
***
Budzę się
wcześnie rano, czując, że coś jest nie tak jak trzeba. Wychodzę ze śpiwora. Mam
nadzieję, że moje oczy nie są zapuchnięte. Wtedy wydałoby się, że płakałam. A
to byłoby straszne. Byłby to mój koniec.
Wkładam
rzeczy do plecaka i wychodzę z jaskini. Dopiero świta. Pierwsze ptaki już
śpiewają, cały otaczający mnie świat się budzi. Promienie wschodzącego słońca
lekko oświetlają moją twarz. Wydaje się, że nic nie może zakłócić tego
pozornego spokoju.
Chyba
większość osób widząc to wszystko od razu by się rozluźniło, ale ja do nich nie
należę. Szósty zmysł podpowiada mi, że jest tu ktoś jeszcze. Ktoś kto nade
wszystko pragnie mojej śmierci, a ja jego.
Kątem oka
zauważam ruch z mojej prawej strony. Reaguję natychmiastowo. Mięśnie się
napinają. Sięgam po nóż jednocześnie schylając głowę. Topór mija ją o włos.
Odwracam się z zamiarem wbicia przeciwnikowi broni w brzuch. Jednak robi on
unik. Zauważam twarz. To chłopak z Dziesiątki. Ten z chorą nogą.
Mój umysł
daje mi wyraźną komendę. Wykorzystaj słabości przeciwnika. Tak właśnie robię.
Zaczyna się walka, to co lubię najbardziej. Mimo nie do końca sprawnej nogi,
chłopak okazuje się być bardzo zwinny. Odpieram jego ataki, jeden po drugim.
Czasem przeciwnik próbuje wbić mi topór w brzuch, innym razem w głowę. Nie
jestem zbyt dobra w walce wręcz, ale sobie radzę. Teraz ja zaczynam atakować. W
pewnym momencie chłopak spycha mnie na drzewo i przykłada nóż do gardła. Kopię
go z całej siły w chorą nogę. Chłopak upada. Z bólu zaciska powieki.
Przygniatam go do ziemi.
-Ze mną nie
można tak łatwo wygrać.
To mówiąc,
powoli wbijam mu nóż w pierś. Na koniec lekko go przekręcam. Chłopak wydaje z
siebie cichy jęk pełen bólu. Po jego oczach widzę jak uchodzi z niego życie.
Wyjmuję nóż z jego ciała. Mój przeciwnik nadal żyje, ale ledwo, ledwo. Nie wiem
czy jestem litościwa, czy uwielbiam zabijać, ale podrzynam mu gardło.
Słychać
donośny huk armatni. Chłopak z Dziesiątki leży na ziemi w kałuży krwi. Martwy.
Zabieram mu plecak i broń. Biorę swoje rzeczy i odchodzę, aby organizatorzy
mogli zabrać ciało. Siadam na jednym z kamieni. Wszystko co zabrałam chłopakowi
jest szkarłatne i lepkie od jego krwi. Tak samo jak moje ręce i ubranie.
Oddycham głęboko. W powietrzu da się wyczuć osobliwy zapach rdzy i soli. Przed
chwilą zabiłam kolejną osobę. Jak tak dalej pójdzie Igrzyska skończą się bardzo
szybko. Mam nadzieję, że to ja będę osobą która wygra, zabijając większość
osób.
Wstaję i
wracam do jaskini w której spędziłam noc. Ciała już nie ma. Przechodzę przez
szkarłatną kałużę i idę przed siebie. Przed zmierzchem mam zamiar być już nad
rzeką.
Pisz nową notkę jak najszybciej
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane jeżeli to możliwe pisz jak naj szybciej
OdpowiedzUsuńjejciu *.* przeczytałam wszystko za jednym zamachem i nie żałuje żadnej chwili spędzonej na czytaniu. To wszystko jest takie świetne i ... i brak mi słów! Czekam na następną notkę
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twoje opowiadanie od początku do ostatniego postu i jestem zachwycona! Twoja Clove jest realistyczna i dokładnie taka, jak sobie wyobrażałam. Mam nadzieję, że uda jej się z Catonem. + Planujesz zakończyć jak w fabule, czy zamierzasz ją nagiąć?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dodaje do linków.
piesn-o-polnocy.blogspot.com
Siedziałam dzisiaj i czytałam wszytko, od pierwszego rozdziału. Link widnieje u mnie w zakładkach i będę codziennie zaglądać w poszukiwaniu nowego rozdziału. Jest świetnie. :) Życzę mnóstwo weny.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz u mnie.
OdpowiedzUsuńKiedy można się spodziewać czegoś nowego u Ciebie?
- Venezuel z oczami-neil.
Najprawdopodobniej dodam coś w weekend. Może trochę wcześniej, ale nie sądzę żeby mi się udało
Usuńfajne, interesujące i wciągające. na prawdę dobre. Clove jest tak realistyczna, jak napisał ktoś wyżej. czekam na kolejne części. // weny życzę. ♥
OdpowiedzUsuńHej, kiedy nowa notka?
OdpowiedzUsuń?
Pisz proszę kolejne!! ♥
OdpowiedzUsuńO Igrzyskach Śmierci wiem tyle, ile opowiedziały mi koleżanki i jakoś niespecjalnie mnie to zainteresowało. Nie znam bohaterów, ani świata przedstawionego, co natomiast w fickach jest dość istotne. Nie wiem, czy będę w stanie ocenić coś, co ma powiązania z książką, której nie znam, dlatego poradziłabym zastanowić się, czy nie lepiej wziąć kogoś, kto wie o tym więcej niż ja. Mogę oczywiście spróbować, ale nie chciałabym mieć potem problemu z powodu "nieprofesjonalnej oceny", dlatego że nie znam danego fandomu. Prosiłabym o odpowiedź ;)
OdpowiedzUsuńemilyanne, oceny-legilimens
Ciekawe czy Cato przejął się w momencie gdy usłyszał wybuch armaty. Może pomyślał , że to Clove ? Ale przecież on wie , że jest silna i nie podda się bez walki :) Rozdział jak zawsze fajny :)
OdpowiedzUsuń