Siadam na ziemi. Dałam się wrobić. Wyszłam na głupią na
oczach kraju. Ukrywam twarz w dłoniach. Ty głupia Clove! Podnoszę głowę. Myśl
Clove, myśl! Ktokolwiek tego nie zaplanował nadal może być niedaleko ognisk.
Czyli wciąż mam szanse go złapać i zabić. Przybliżyć się do zwycięstwa, powrotu
do domu. Jak na zawołanie wstaję. Nie mam zbyt wiele czasu, na pewno Cato i Marvel
też szukają owej osoby. Muszę zdążyć do niej dotrzeć przed nimi. Tym bardziej
jeśli jest nią Katniss Everdeen. Ruszam przed siebie, aby dojść na miejsce jak
najszybciej.
***
Stoję na polanie. W
ręce trzymam nóż. Ostrze, tak samo jak moje ubranie, jest cale pobrudzone
szkarłatnym płynem. Krew należy do Katinss Everdeen, którą zaledwie przed
kilkoma minutami zabiłam, bez mrugnięcia okiem. Jej głowa leży w odległości
połowy metra od reszty ciała. Czuję na sobie czyjś wzrok. Wpatruje się we mnie
mała dziewczynka. W jej pięknych, złotych oczach widać przerażenie.
-Rue –zwracam się do
niej cicho. Jestem pewna, że mnie słyszy, bo cały świat zamarł. –Rue. Nie chcę
cię zabić –mówię spokojnie. Po jej minie widzę, że w to nie wierzy, nie ufa mi.
Zresztą nie dziwi mnie to. Zaledwie przed chwilą z zimną krwią zabiłam jej
sojuszniczkę.
-Możesz iść. Możesz
odejść, śmiało, a ja nie będę cię ścigać. Nie pragnę twojej śmierci.
Przynajmniej na razie jej nie pragnę.
Rue patrzy na mnie z
szeroko otwartymi oczami. Po chwili je mruży.
-Niby dlaczego
miałabym ci wierzyć? –pyta, wpatrując się we mnie przenikliwie. Kładę nóż na
ziemi lekko opuszczam głowę.
-Bo w walce nie będę
miała żadnych trudności z zamordowaniem cię. Nie zagrażasz mojej wygranej, w
walce wręcz nie miałabyś ze mną żadnych szans.
Mówię całą prawdę, to
co sobie myślę.
-Dlaczego mnie nie
zabijesz? –pyta. Już się nie boi, nie obchodzi ją fakt, że może umrzeć.
-Ponieważ cię
polubiłam –mówię szybko, na jednym wydechu. –A teraz idź, bo zmienię zdanie.
Dziewczynka rzuca w
moją stronę ostatnie spojrzenie, pełne ciekawości. Bez słowa odbiega. Znika
między drzewami. Zostaję sama. Trupa nie liczę.
Wstaję, zabieram swoje
rzeczy i odchodzę, aby organizatorzy mogli zabrać ciało. Nie odchodzę daleko.
Nie mam siły ani chęci. Siadam na ziemi i patrzę bezmyślnie przed siebie. Po
chwili dochodzi do mnie piękny śpiew ptaka. Kosogłosa.
Gwałtownie się budzę. Oddycham szybko. Dlaczego ja mam tak
głupie sny? Mogę się założyć, że inni
trybuci tak nie mają. Kręcę głową ze zrezygnowaniem. Igrzyska Głodowe osłabiły mnie psychicznie.
To ich największy minus. Plusem jest to, że rozwinęłam wyobraźnię. W końcu coś
takiego jak łykołaki nie istnieje naprawdę.
Wstaję i rozglądam się dookoła. Dzień jest przepiękny. Jasne
słońce mocno grzeje. Ptaki śpiewają, wiewiórki skaczą z gałęzi na gałąź, a
motylki przelatują od kwiatka do kwiatka. Wdycham świeże powietrze, w którym da
się wyczuć zapach igieł. Tak, dzień jest spokojny. Ma się wrażenie, że nic nie
jest w stanie zakłócić ciszy. Bez wahania rzucam nożem w królika. Narzędzie
przebija się z łatwością przez jego skórę.
Wszystkie zwierzęta na chwilę zwracają głowy w kierunku z którego pochodzi
świst. Jak na zawołanie uciekają. Wzdycham ciężko. Najwidoczniej na arenie
trzeba być samemu.
Biorę królika. Obdzieram go ze skóry i patroszę. Marszczę
nos z obrzydzeniem. Nienawidzę wykonywania tych czynności. Nigdy nie brzydziłam
się torturowania ludzi oraz zabijania ich. Ale dotykanie surowego mięsa to
całkiem inna sprawa.
Z ulgą kończę obrabianie mięsa. Zawijam je w kawałek folii.
Jakoś dziwnym trafem straciłam ochotę na jedzenie. Zakładam plecak na plecy i
wstaję. Zaczynam iść. Zmierzam w
kierunku z którego jeszcze wczoraj unosił się gęsty, ciemny dym. Mijam kolejne,
tak samo wyglądające drzewa. Wokół mnie latają ptaki. Dochodzę do jakiegoś
dużego i wysokiego drzewa. Tuż obok pnia rozsypane są jakieś liście. Biorę
jeden z nich i wącham. Czuję piękny i orzeźwiający zapach. Mięta. Rozglądam
się. Nigdzie nie widzę jej krzaków. Najwidoczniej był tu któryś z trybutów. Bo
w innym wypadku jakby się tu znalazła? Podchodzę do krzaków. Szukam jakiegoś
śladu kryjówki, miejsca gdzie można by było przenocować. Nic takiego nie widzę.
Ze zrezygnowaniem patrzę przed siebie. Nagle moją uwagę
przykuwa krzak pełen jagód. Gdy podchodzę bliżej jestem pewna, że nie są to te
owoce. Zrywam kilka kulek i toczę po dłoni. Z czymś mi się kojarzą, tylko nie
wiem z czym. W jednej chwili sobie przypominam. Sen. Łykołaki! Jestem pewna, że
oto trzymam owoce, które widziałam we śnie. Trujące jagody. Tylko jak to
sprawdzić? Odwracam głowę. Na gałęzi siedzi i przygląda mi się ruda wiewiórka.
Lekko się uśmiecham. Wyciągam rękę z łykołakiem i przybliżam dłoń do
zwierzęcia. Gryzoń ostrożnie podchodzi. Z zadziwiająca szybkością zabiera owoc
i zjada go. Przez chwilę nic się nie dzieje.
Mam zamiar wstać i odejść. Wtedy wiewiórka pada na ziemię. Martwa.
Otwieram szerzej oczy. Nigdy nie byłam przesądna. Nie
wierzyłam, że sny mogą się spełniać, a nasze linie na dłoni mówią o
przyszłości. Teraz zaczynam wątpić w ich nierealność. Oprócz zdziwienia po raz
pierwszy w życiu czuje strach. Strach przed samą sobą. To niemożliwe, to tylko
przypadek. Przecież to był tylko sen, nic więcej. Tylko wytwór mojej wyobraźni…
Z tych ponurych rozmyślań wyrywa mnie głośny krzyk. Krzyk
małej dziewczynki.
____________________________________Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam. Ten rozdział miałam napisany od tygodnia, ale stwierdziłam, że jest beznadziejny i musiałam go przerobić. Ostatnio za dużo czytam fantastyki i mam straaaasznie dziwne pomysły :) Mam nadzieję, że się na mnie nie obraziliście za poprzedni rozdział, ale tamten sen był mi potrzebny do tworzenia dalszej części bloga.
Chciałam wam podziękować za to, że tu zaglądacie. Mój blog ma już ponad 4000 odsłon. Jesteście świetni, kocham was!
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Hmm, rozdział trochę krótki, ale podoba mi się :)Widzę, że raczej wolisz pisać notki takiej długości, a nie na dziesięć stron.
OdpowiedzUsuńCo do fantastyki... Doskonale Cię rozumiem :) Moje ulubione książki to właśnie powieści fantasy.
Cieszę się, że dodałaś nowy rozdział. Oglądałam "Igrzyska" więc byłam w idealnym nastroju do czytania. Masz bardzo dobry styl, ale już wszystko zostało powiedziane w poprzednich komentarzach :)
Trzymaj się, nie daj się jesiennej chandrze i pisz dalej, skoro sprawia Ci to przyjemność :)
And may the odds be ever in your favor!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPS. Zapraszam na mojego bloga! Piszemy o podobnej tematyce (Igrzyska Śmierci) więc może Ci się spodobać :) www.historiarebelii.blogdspot.com
UsuńPPS. Dodałam opowiadanie o Clove, jak i historię Debby do linków :)
UsuńRozdział jak zwykle rewelacja :) Jak znam życie to pewnie nie trzeba było nic poprawiać.Nie mogę się doczekać nastepnego rozdziału.Weny życzę :D
OdpowiedzUsuńKrzyk małej dziewczynki, czy chodzi o Rue? Akcja się rozkręca, nie mogę się doczekać, pisz szybko! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Rewelacyjny blog pisz tak dalej. Błagam pisz częściej bo ja codzennie wchodze i patrze czy napisałaś nowy rozdział jak napisałaś czytam odrazu a jak nie napisałaś to ja się normalnie załamuje. Napisz nowy rozdział ja już nie wytrzymuje
OdpowiedzUsuńVieveinne ma racje, akcja się rozkręca. też jestem bardzo ciekawa.. pisz szybko. życzę dużo weny. ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł.Pisz,pisz...nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńWow! Widzę, że sporo odbiegłaś od nieprzewidywanie... ale to bardzo dobrze. Będzie bardziej nieprzewidywanie ^^ Pisz dalej! Wszyscy czekamy na cd^^
OdpowiedzUsuńOch dziękuję ^.^ Miło, że czekacie na więcej, bardzo miło.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Btw zapraszam też do mnie, bo 3 rozdział już jest! A tak wgl to zepsułam Ci liczbę wejść. Przed chwilą miałaś takie urocze cztery czwórki! ^^
OdpowiedzUsuńMasz coraz lepsze pomysły! :) Czekam na rozdział 22.
OdpowiedzUsuńClove, jak zwykle świetnie. Z tym, że ja chciałabym już kolejny rozdział, wiesz?
OdpowiedzUsuńDziewczyno napisz mi wreszcie swój numer gadu, albo maila, bo świeżutki szablon na Ciebie czeka. :D
Zapraszam też do mnie, dzisiaj dodałam notkę. :)
http://igrzyska-isabelle.blogspot.com
Ciekawy rozdział, tylko z tą wiewiórką dziwne, że podeszła. Poza tym świetne jak zwykle
OdpowiedzUsuńekstra :)
OdpowiedzUsuń