1.05.2013

ROZDZIAŁ 31

Za ten rozdział możecie mnie zabić, przytulić lub jeszcze coś innego zrobić. Dziś okaże się kto wygrał, kto przegrał, kto umarł, kto przeżył. Nie wiem czy wszystkim rozdział się spodoba, ale moim zdaniem nie jest zły. Pisałam już gorsze.
Ktoś się mnie zapytał czemu wybrałam Clove na bohaterkę tego bloga. Wybrałam ją, bo od zawsze najbardziej lubiłam czarne charaktery. Clove była... idealna. Zdolna, groźna. Byłą zawodowym mordercą, maszyną do zabijania. Czego chcieć więcej? W książce nie było o niej zbyt wiele. Zastanawiało mnie jak ona widziała te całe Igrzyska, co czuła na arenie. Ta postać mnie zaintrygowała, nie dawała mi spokoju. Zastanawiało mnie czy miała jakieś uczucia, czy żałowała swoich czynów. Podświadomie tworzyłąm jej historię. Wtedy zdecydowałam się napisać bloga. Z myślą o tych, co także zastanawiają sie nad tą postacią.
Nie będę dalej truć, tylko zaproszę was do przeczytania tego rozdziału.
________________________________________


Instynktownie kucam. Cato bez słowa robi to samo.
- Niech ptaszki same wyjdą z gniazdka – szepczę. Wiem doskonale co nas czeka. Nudne i długie oczekiwanie. – Musimy znaleźć jakąś kryjówkę, z której nas nie będzie widać – oznajmiam z powagą i cały czas kucając, zaczynam poszukiwania takiego miejsca. Nie trwa ono długo. Między dwoma przysadzistymi dębami dostrzegam gęste krzaki, wyglądające na nie do przebicia. Wolno, ostrożnie odgarniam gałęzie, starając się zrobić jak najmniej hałasu. Tak jak myślałam, w środku jest sporo wolnego miejsca. Liściaste gałęzie tworzą naturalną kopułę, z której dokładnie widać całą polanę przy Rogu Obfitości..
- Jak zamierzamy stąd wyjść? – pyta Cato, siadając na gołej ziemi. Uśmiecham się tylko i wskazuję palcem sporą dziurę przy pniu dęba. Tak dużą, że można z łatwością przez nią przejść.
Cato Cato przez chwilę patrzy na nią i odwzajemnia mój uśmiech.
- Czyli czekamy? – pyta. Kiwam głową.
- Czekamy.

Szczęk stali otacza mnie ze wszystkich stron. Wokół mnie ludzie walczą na miecze. Nie patrzę na nich. Podchodzę do stanowiska i biorę w ręce łuk. Jest on wykonany z jakiegoś drewna i metalu. Nie jest ciężki, ale i tak niepewnie się czuję, trzymając go w dłoniach. Nigdy nie strzelałam z łuku. Próbowałam, ale kompletnie mi to nie wychodziło. Niepewnie biorę strzałę i naciągam ją na cięciwę. Celuję w znajdującą się na drugim końcu sali tarczę. Biorę parę wdechów i wypuszczam strzałę. Niemal natychmiast syczę z bólu. Cięciwa uderza mnie w ramię i zostawia na nim czerwony ślad. Przeklinam cicho.
- Boli, co? – słysząc ten głos za swoimi plecami, zaciskam dłonie w pięści. Nie odpowiadam. Biorę tylko kolejną strzałę i znów celuję. Cięciwa po raz kolejny uderza mnie w ramię, ale zaciskam zęby i zachowuje milczenie. Pręga robi się coraz bardziej czerwona.
- Chyba nie wyszedł ci ten strzał – mówi cicho Caton. Spoglądam na niego. Na jego twarzy widnieje wredny uśmiech. Wskazuje na tarczę. Moja strzała w niej tkwi, Alena najdalszym środka okręgu. Mrużę oczy ze złości. Szybko jednak się opanowuję i odwracam plecami do chłopaka. Znowu naciągam strzałę na cięciwę. Patrzę jak mknie w stronę tarczy. Tym razem wbija się bliżej środka niż poprzednio. Czuję jak różowa pręga na ramieniu pulsuje, ale ignoruje ten ból. Tego się nauczyłam i muszę to wykorzystać. Nie jestem słaba, nie.
Cato bierze topór i rzuca nim. Trafia prosto w cel. Zaciskam mocniej dłoń na łuku. Wiem, że robi to by mnie sprowokować, ale mu się nie dam. Panuję nad sobą…
Biorę strzałę, nakładam na cięciwę.
- Naprawdę zamierzasz znów strzelić? – pyta się blondyn. – Chcesz znów się upokorzyć?
Tego już za wiele. Odwracam się z zabójczą prędkością i celuję w Catona. Ten tylko się uśmiecha.
- Naprawdę myślisz, że odważysz się we mnie strzelić? – pyta wesoło. – Nie jesteś na tyle odważna, by…
Nie kończy. Wypuszczam strzałę, cięciwa z plaskiem uderza mnie w ramię.  Cato w ostatniej chwili się schyla i strzała przelatuje tuż nad jego głową.
- Clove! – głos instruktora rozlega się tuż obok mnie. Ktoś wyrywa mi łuk, łapie mnie za ręce i krzyżuje mi je na plecach. Nie próbuję się wyrywać. Nie ma potrzeby. Patrzę ze złością na Catona.
- Sam jesteś tchórzem.
Chłopak wciąż spogląda na mnie z niedowierzaniem. Szybko jednak odzyskuje nad sobą panowanie. Mruży oczy.
- Jeszcze się policzymy – mówi z wściekłością. Wtedy ktoś mnie wyprowadza z sali treningowej. Nie spuszczam wzroku z Catona, dopóki nie zamykają się  za mną drzwi.

Lekki podmuch wiatru owiał mą twarz. Robiło się coraz ciemniej, a pary z Dwunastki nadal nie było.
- Nieszczęśliwi kochankowie – szepczę prawie niedosłyszalnie dla mnie samej. – Zaraz będą nieszczęśliwi, jak ich znajdziemy.
Patrzę tępo na plecak położony obok mnie. Już dawno wyjęłam z niego broń, wszystkie noże i schowałam ją za pasem. Sam plecak podczas walki tylko by przeszkadzał.
- Clove – słyszę szept Catona. szybko do niego podchodzę, o ile niezdarne poruszanie się w kuckach można nazwać chodzeniem.
- Co? – pytam cichutko. Blondyn spogląda na mnie kątem oka.
- Ktoś tam jest – wskazuje znajdującą się naprzeciwko ścianę drzew. Wytężam wzrok. Wstrzymuję na chwile oddech. Jestem pewna, że dopiero co dostrzegłam cień między drzewami. Zagryzam wargę, by powstrzymać uśmiech. Jeszcze nie czas na świętowanie – upominam samą siebie. nigdy nie wiadomo co się wydarzy.
W tym momencie na polanę wkracza Katniss Everdeen. Dziewczyna podtrzymuje Kochasia, powoli zbliżają się do jeziora. Zastanawia mnie jak długo sterczała wśród drzew, by upewnić się, że nas nie ma.
- Poczekaj – zatrzymuję Catona, widząc, że chłopak zamierza już wyjść z kryjówki. – Muszą się bardziej oddalić od lasu  wyjaśniam. Czekamy jeszcze pół minuty. Wtedy Cato bez słowa wychodzi z krzaków. Ja tuż za nim.
- Co za niespodzianka – mówi głośno blondyn. Katniss i kochaś w tym samym momencie obracają głowy w naszą stronę. – A już myślałem, że się nie spotkamy – ciągnie Cato i wyjmuje długi i ostry miecz. Sama trzymam już w dłoniach noże.
- Chyba czas już się pożegnać – mówię z wrednym i pewnym siebie uśmieszkiem. Robię szybki ruch ręką i nóż trafia w drzewo znajdujące się kilkadziesiąt metrów za parą. Specjalnie chybiam, chcę im pokazać, że nie mają szans. Wtedy Katniss wyskakuje przed siebie. szybko wymieniam porozumiewawcze spojrzenie z Catonem i rzucam się za nią, w pogoń. Cato biegnie obok mnie. Szybko dopada Kochasia. Nie mam czasu by zobaczyć co robi, ale sam krzyk chłopaka mówi sam za siebie.
Katniss dobiega do Rogu Obfitości. Staję w odległości jakiś dwóch metrów od niej.
- Nie masz gdzie uciec, Dwunasty – mówię. – Nie tym razem.
Wrzask Kochasia znów rozdziera powietrze.
- Katniss! – krzyczy chłopak z Dwunastki, ale brunetka nawet nie spogląda w jego stronę. Zdaje się tego krzyku nie słyszeć. Uśmiecham się jeszcze szerzej.
- Sprytnie to rozegraliście – mówię. – Udawaliście zakochanych, by zdobyć sponsorów. Nigdy go nie kochałaś. Ty nie, ale on ciebie tak.
Katniss patrzy na mnie ze złością, jej warga drży.
- Zależało ci żeby przeżył, bo bez niego nie dostawałabyś tylu prezentów – ciągnę. – Chciałaś żeby przeżył, bo mogliście razem wrócić do domu. Teraz, gdy umiera to nawet na niego nie spojrzysz. Oszukaliście Kapitolińczyków, ale nie oszukaliście mnie. Bo tak naprawdę – mówię – jesteś tylko nic nie wartym tchórzem.
Katniss błyskawicznie się obraca i zaczyna biec. Rzucam nożem i trafiam ją w nogę. Ostrze wbija się głęboko, słyszę jęk dziewczyny, gdy upada. Podchodzę do niej i z całej siły kopię ją w brzuch. Zgina się z bólu.
- Raz ci się udało uciec, Dwunasty – mówię ze złością. – Ale tym razem ci się to nie uda. Zadarłaś z Clove Allison, a to był wielki błąd.
Wbijam jej kolejny nóż, tym razem w ramię.
- Powiedz mi – zaczynam – czy nie lepiej było, gdyby to twoja siostra zginęła?
Patrzę jej prosto w te szare oczy, wypełnione bólem i nienawiścią.
- Czy nie wolałabyś siedzieć teraz spokojnie w domu i patrzeć jak ginie Kochaś?
Nadeptuję jej na rękę, słyszę trzask łamanej kości. W oczach Katniss po raz pierwszy pojawiają się łzy. Rozlega się wystrzał armatni. Dziewczyna go słyszy, widzę to w jej oczach.
- Nie wygrasz – mówi z trudem przez zaciśnięte zęby. Zaczynam się śmiać.
- Naprawdę byłaś na tyle głupia by dać jej jakąkolwiek nadzieję na twój powrót? – mówię wesoło. – Czyż to nie głupie, dawać nadzieję własnej siostrze, gdy nie ma szans na przeżycie? Ciekawe jak ona się teraz czuje? Prim, tak?
Czuję, jak próbuje mi się wyrwać. Kręcę głową z politowaniem.
- Tym razem ci się nie uda – powtarzam. – Tym razem dokończę to co zaczęłam.
To mówiąc wbijam jej kolejny nóż w nogę. Dziewczyna zaczyna krzyczeć. Nagle wszystko znika. Istnieje tylko ten krzyk. Krzyk wypełnia powietrze wokół mnie, otacza mnie, jak sidła zaciska się coraz bardziej. Nie wiem co robię. Trwam tak i trwam, a krzyk się nie kończy. Próbuję się od niego odciąć, ale nie potrafię. Wciąż go słyszę, słyszę, słyszę… nie wiem ile czasu mija. Może minuty, może godziny, dni… Krzyk ustaje. Armatni wystrzał przecina powietrze i zapada cisza. Odzyskuję wzrok. To co widzę napawa mnie obrzydzeniem. Jestem cała we krwi, ale nie swojej. Ta szkarłatna ciecz należy do Katniss Everdeen. A raczej czegoś, co kiedyś nią było. Bo patrzę na czerwone kawałki mięsa. W niektórych rozpoznaję ręce, w innych nogi. Wszystko porozrzucane jest po małej części polany.
- Clove – głos Catona rozlega się za moimi plecami. Powoli się obracam. Blondyn uśmiecha się do mnie szeroko, w jego dłoniach nie ma już broni. Podchodzę do niego, a chłopak przyciąga mnie do siebie i mocno przytula.
- Udało nam się, Clovie – szepcze mi do ucha. Uśmiecham się i zaciskam powieki. W dłoni nadal trzymam nóż, który jest w tym momencie moją podporą.
- Udało się – powtarzam radośnie. Cato wypuszcza mnie z objęć. Stoimy tak naprzeciwko siebie i uśmiechamy się szeroko.
Rozlega się głos Claudiusa Templesmitha.
- Pozdrawiam ostatnich zawodników Siedemdziesiątych Czwartych Głodowych Igrzysk. Informuję, że wcześniejsza korekta została anulowana. W wyniku bliższego zapoznania się z treścią regulaminu Igrzysk wyszło na jaw, że dopuszczalne jest zwycięstwo wyłącznie jednej osoby – recytuje Claudius. – Powodzenia i niech szczęście zawsze wam sprzyja.
Zapada cisza. Przez chwilę zastanawiam się nad jego słowami. Po chwili ich znaczenie dociera do mnie. Zmienili zasady, by mieć bardziej dramatyczny koniec. Chcieli żeby Katniss i Kochaś wygrali, nie my.
- Cato – mówię cicho. – Pamiętasz ten dzień, w którym po raz pierwszy się do mnie odezwałeś i strasznie mnie zdenerwowałeś? – pytam cicho. Chłopak powoli kiwa głową. – Kiedy wyszłam z sali, coś sobie obiecałam – śmieję się cicho i zbliżam się do niego. – Obiecałam sobie, że jeśli kiedykolwiek spotkam cię na arenie, to cię zabiję – to mówiąc, wbijam mu nóż w brzuch. – A ja dotrzymuję obietnic.
Cato zgina się lekko, wypuszcza powietrze z ust. Patrzy na mnie ze zdziwieniem.
- Dla… dlaczego? – pyta, z trudem łapiąc powietrze. Pochylam się w jego stronę.
- Bo cię kocham – mówię i wyjmuję nóż z jego ciała. W spowolnieniu widzę jak Cato upada na ziemię. Jego krew rozlewa się po trawie, gdy wciąż dyszy. Potem rozlega się głośny strzał armatni. Unoszę głowę. Czuję łzy napływające do oczu.
- Panie i panowie – głos Claudiusa dudni mi w uszach – mam przyjemność zaprezentować państwu zwyciężczynie Siedemdziesiątych Czwartych Głodowych Igrzysk, Clove Allison z Drugiego Dystryktu!
Patrzę z niedowierzaniem w niebo. Wygrałam.

34 komentarze:

  1. O matko.
    Tym zaskoczeniem tak mnie zaskoczyłaś, że siedzę i patrzę się w ekran z otwartymi ustami.
    Po prostu jestem w szoku. W kompletnym szoku. W GIGANTYCZNYM SZOKU
    Dziewczyno! Zakończenie jest lepsze niż cało to opowiadanie razem wzięte (które swoją drogą jest genialne). Po prostu jestem zaskoczona jak nigdy w życiu nie byłam.
    S Z O K!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^ O to mi chodziło w tym rozdziale. Cieszę się straszliwie, że jesteś w szoku :D Jeszcze raz wielkie DZIĘKI!!!

      Usuń
  2. Piękne :)
    Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec opowiadania, że opiszesz jeszcze koronację, powrót do domu i Turnee Zwycięzców, a właściwie to tylko jednego zwycięzcy :D
    Mimo, że na początku wydawało mi się, że Clove nie zabije Catona, to i tak mi się podobało zakończenie <3
    Ogólnie całe było Piękne <3 <3 <3
    Dziękuję za pokazanie mi Clato z innej strony :)
    Dzięki Tobie stali się oni moimi ulubionymi bohaterami :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne *,* Szkoda, że nie ma wątku miłosnego ale i tak jest super ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. W momencie, gdy nie zabiłaś Clove przy walce z Treshem obawiałam się jednego: że przeżyją obydwoje, ona i Cato. To by było strasznie sciągnięte z książki. Opowiadanie trzymane w odpowiednim tempie, zaskakujące i to zakończenie... Nie dość, że genialne, to jeszcze przerwane w odpowiednim momencie. Niezwykle cieszę się, że trafiłam na twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. BRAWO :D
    zakończenie jest zaje*iste! rozdziały też są super.
    Masz talent do pisania.
    Gdy Clove dźgnęła Cato byłam w szoku :O:D. Gratuluje wspaniałego bloga!:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba z dziesiec razy czytalam zakonczenie...Clove zabila Cato. Nawet nie wiem co napisac. Nie spodziewalam sie takiego zakonczenia, Clove zabila Cato! Dziewczyno! Skladam przed Toba gleboki uklon. Zastanawialam sie czy bedzie dalej i doszlam do wniosku, ze nie trzeba. Oczywiscie kocham Twoje opowiadanie, ale czuje, ze...nawet nie wiem jak to wytlumaczyc. Najzeyczaajniej dziekuje Ci za opowiadanie, za Twoja Clove, ktora podbila moje serce i pokazanie zupelnie innej strony Clato. Dziekuje

    OdpowiedzUsuń
  8. Takiego czegoś się nie spodziewałam, jestem bardzo zaskoczona. ;o ale muszę przyznać, że takie zakończenie bardzo mi się podoba, jest genialne i bardzo oryginalne. <3 blog był świetny i chyba za jakiś czas przeczytam go jeszcze raz, bo na prawdę mi się podobał. Niedługo zacznę czytać twoje inne blogi. JESTEŚ ZAJEBISTA. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi jest przykro.

    Bosko piszesz i wszystko jest super, ale taka zmiana zakończenia, chyba troszkę przesada. Pomimo to KOCHAM CIĘ DO CHOLERY! i zabieram się za kolejnego twojego bloga. MB

    OdpowiedzUsuń
  10. WOOOW tym to mnie zastrzelilas. Normalnie szok

    OdpowiedzUsuń
  11. Po prostu nie wiem co napisać... Gratulacje pierwszy raz w życiu mnie zatkało. ŚWIETNE <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Zabija go, bo go kocha? Bezsensowne tłumaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Moim zdaniem świetnie ukazałaś charakter Clove. Taka bezlitosna zabójczyni :D Mimo to zakończenie mi się nie podoba. Ale rozdział świetny. Mam nadzieję, ze zrobisz opowiadania z Tournee Zwycięczców i tak dalej. Chciałabym zobaczyć co będzie czuła Clove gdy będzie w 12.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow...Nie spodziewałam się tego! ;D Na serio - SZOK !!! Blog genialny i mam tylko jeden problem...Że to już koniec !!! ;(
    Ale i tak Cię Kocham <3 !

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny blog ;)
    Zapraszam do siebie http://wampiryrzadza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Zatkało mnie.
    Nie spodziewałam się tego.
    I NIE MOGĘ UWIERZYĆ, ŻE TO JUŻ KONIEC! ;_;

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej, jestem w klasie maturalnej i właśnie jestem w trakcie tworzenia prezentacji na maturę ustną. Mój temat to tajemnice bestsellerów. Poszukuję osób, które interesują się takimi książkami jak: SAGA O HARRYM POTTERZE, IGRZYSKA ŚMIERCI, KSIĄŻKI DANA BROWNA oraz PACHNIDŁO. Z tego co widzę, jesteś jedną z nich, więc może chciałabyś mi pomóc odpowiadając na kilka moich pytań? Byłabym bardzo wdzięczna. Więcej informacji znajdziesz w poście na moim blogu: http://suoegrog.blogspot.com/2013/05/piaty-maja-niedziela.html
    Tam też możesz wyrazić chęć pomocy, z góry bardzo dziękuję. Czekam na odpowiedź i pozdrawiam.

    PS. Przepraszam za spam, ale wszystkim chcę przekazać taką samą wiadomość, więc nie ma sensu pisać wciąż tego samego.

    OdpowiedzUsuń
  18. NO i cię ZABIJĘ! jak mogłaś go zabić!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. wow nie spodziewałam się że Clove mogłaby go zabić.Jestem zaskoczona!Końcówkę czytałam z nie dowierzaniem.Ale Twój pomysł na zakończenie jest genialny.I tak jak pozostali mam nadzieję że napiszesz coś o turne. poprostu dzięki za założenie tego bloga <3 szkoda że to koniec :'(

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy następna notka????? I czy w ogóle będzie??

    OdpowiedzUsuń
  21. Więc to już... Muszę przyznać, że takiego zakończenia się nie spodziewałam. Proszę, napisz chociaż jeszcze epilog...

    OdpowiedzUsuń
  22. Zabiję Cię, wiesz? Jak mogłaś uśmiercić Catona?! Tu miała być wielka miłość, a takie coś nam zaserwowałaś. Teraz właśnie wyżalam się koleżance na gadu-gadu, a to wszystko Twoja wina! XD Foch!
    Strasznie szkoda, że to już koniec tej historii. Mam nadzieję, że dodasz jeszcze jakieś notki, może opis uroczystości, w której Clove dostanie koronę? Nie wiem, dodaj cokolwiek, ale nie porzucaj tak tej strony!
    Cóż mogę jeszcze napisać? To był naprawdę świetny blog. Może na początku nie powalał na kolana, ale przeczytałam całość w jeden wieczór. Naprawdę świetnie! :)
    Pozdrawiam więc serdecznie i lecę czytać inne blogi spod Twojego pióra. :)
    Only

    OdpowiedzUsuń
  23. Jezu, Twoje opowiadanie jeste swietne!!
    pojawil sie kolejny riozdział, wiec zapraszam serdecznie. w koncu sie cos zaczyan dziać;p teraz, to się wszystko riozkreci. zparaszam serdecznie do czytania i komentowania! :D i oczywiscie, niecierpiliwie czekam na kolejny rozdzial! :D

    Ból wydaje się być teraz wszędzie. Teraz to jedyne znane mi uczucie. Z mojego gardła wyrywają się teraz pojedyncze piśnięcia. Robi mi się ciemno przed oczami. Czuję w ręce mocne szarpnięcie i ból sięga zenitu.
    Wtedy tracę przytomność.
    http://past-will-always-come-back.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Hej ! Niezłe, nie spodziewałabym się takiego zakończenia ;) Powtarzam już pewnie kolejny taki komentarz, ale naprawdę mnie to zatkało. Mam nadzieję że zajrzysz na mojego bloga ;)
    http://laurenhungergamespl.blogspot.com/
    Z góry dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Twój blog został przeze mnie nominowany do Liebster Award. Więcej informacji tutaj :http://fanfiction-the-hunger-games.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  26. Aż się zakrztusiłam wodą. :O

    OdpowiedzUsuń
  27. Ale mnie zaskoczyłaś! Myślałam, że to będzie coś na wzór oryginalnych igrzysk, atu taka niespodzianka! PO PROSTU SZOK. ^_^

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam ten sam problem - Clove i jej beznadziejne tłumaczenie zabójstwa Cato.
    Chyba za bardzo go uwielbiam, żeby przyjąć do wiadomości, że taka śwtena Clove potrafiła by go zabić z zimną krwią.
    Opowiadanie ogólnie ok :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  29. Ave!
    Boskie zakończenie *-*
    Czegoś takiego to się nie spodziewałam.
    Dzięki tobie coś we mnie prysło. Już nie ma tamtej mnie, która może pisać romantyczne sceny bez końca. Danke :D
    Wiem, że to może być teraz różnie odebran, ale ppozwól, iż się lekko pochwalę.
    Otóż piszę swoje zakończenie całej trylogii Igrzysk. Chciałabym serdecznie zaprosić tych,kktórzy przeczytali już twojego bloga, na
    swój :3
    igrzyskapomojemu.blogspot.com

    Z góry chce również pochwalić twój blog o Glimmer. Jest tam tylko prolog i 1 rozdział ale tak obiecująco się zapowiadał...Szkoda, że ponad rok temu go porzuciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  30. Co za zakończenie . Niesamowite . Mimo wszystko szkoda mi Cato ... Ale przynajmniej zakończenie nie jest takie jak w książce :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Dobry rozdzial :) Jedyne co mnie zastanowilo,to to, ze po walce z Treshem Clove tak szybko wyleczyla sie z obrazen, ktore jej zadal...
    Zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Masz bardzo fajnego bloga, ale ja nienawidziłam Clove za jej brutalność i dzięki tobie jeszcze bardziej jej nienawidzę :p

    OdpowiedzUsuń