Drzwi zamykają się za mną z hukiem. Zostaję sama w jednym z
pokojów Pałacu Sprawiedliwości. Nigdy nie byłam w tym miejscu.
Siadam na kanapie i uśmiecham się delikatnie. Jest bardzo wygodna, obita
aksamitem. Dotyk gładkiego materiału na skórze mnie uspokaja, pomaga zebrać myśli.
Co ja mam im powiedzieć?, cały czas zadaję sobie to pytanie.
Denerwuję się, ręce mi się trzęsą. Nadchodzi najgorsza część Igrzysk, ta, której zawsze najbardziej się obawiałam. Pożegnanie
z bliskimi.
Niby co jest trudnego w powiedzeniu sobie "Do widzenia"? Normalny człowiek nigdy nie zrozumiałby moich obaw, przecież każda kochająca się rodzina ma sobie coś do powiedzenia na pożegnanie... ale nie ja, nie moja rodzina.
Podchodzę do okna, a w tym samym momencie otwierają się drzwi. Wchodzi moja przyjaciółka,
Anette.
-Macie piętnaście minut.
Strażnik Pokoju zamyka drzwi.
- Jednak to zrobiłaś. - Słyszę i odwracam się w stronę drobnej kobiecej postaci.
Dziewczyna uśmiecha się do mnie, może trochę smutno. Odwzajemniam uśmiech.
- Oczywiście, że to zrobiłam. A co, myślałaś, że sobie
odpuszczę?
Anette kręci głową, parska śmiechem.
- Nie, no co ty! Wiedziałam, że to zrobisz. Cieszysz się? - Głupie pytanie, na które znam tylko jedną odpowiedź, wpajaną mi przez lata.
- Pewnie, że tak. To było moje największe marzenie.
Zawsze myślałam, że poczuję się spełniona dopiero wtedy, gdy pojadę na Igrzyska. Życie w wiecznej chwale wydawało mi się szczytem najskrytszych nawet moich myśli. Wieczne podróże do Kapitolu, tłumy wykrzykujące moje imię, adoratorzy, którzy chcieliby choć raz dostąpić tego zaszczytu i spojrzeć na Zwyciężczynię... W marzeniach wszystko jest takie idealne!
- Ciekawe co na to twoja mama.
Sens tych słów dociera do mnie dopiero po chwili. Krzywię się nieznacznie i znów odwracam w stronę okna. Co ja jej
powiem?, zastanawiam się. Nie chcę kolejnej kłótni z mamą, tym bardziej, że to jest pożegnanie. A ludzie powinni się wtedy żegnać, powtarzać, jak bardzo kochają siebie nawzajem, nie spierać o jakieś błahostki. O ile błahostką można nazwać moją decyzję o zgłoszeniu się na Głodowe Igrzyska.
- Wolę nawet o tym nie myśleć – mówię szczerze. – Na pewno nie będzie
zadowolona.
Siedzimy chwilę w ciszy. Tik-tak, tik-tak, czas mija nieubłaganie szybko, a ja nawet nie wiem, co powiedzieć najbliższej mi osobie. Tik-tak, tik-tak, godzina odjazdu się zbliża z każdą sekundą, a ja wciąż się nie pożegnałam.
- Uda ci się – mówi nagle Anette i przerywa ciszę. - Możesz to wygrać.
Wzdycham lekko. Dobrze jest czasem wiedzieć, że są jeszcze na świecie ludzie, którzy w ciebie wierzą, w ciebie i twoje umiejętności. To bardzo podnosi na duchu, nawet tak wyszkoloną w zabijaniu osobę, jak ja.
- Tylko zastanawiam się jak mam zabić Catona. Przecież w
pojedynkę z nim nie wygram. - Anette spogląda na mnie z powagą, wiem, że już przemyślała tę kwestię.
- Zawsze możesz go zabić w nocy.
O tym nie pomyślałam. Zabić nocy, podczas snu, jak tchórz, który boi się konfrontacji w świetle poranka...
Wchodzi Strażnik Pokoju.
- Czas się skończył.
Zrywam się na równe nogi, a Anette podchodzi do mnie i kładzie mi coś na ręce. To moja
bransoletka, którą kiedyś jej podarowałam.
- Masz. I tak już dawno powinnam była ci ją oddać.
Ściska mnie na pożegnanie, a ja czuję, że jestem bliska płaczu. Tak, ja, bezlitosna zabójczyni, dobrowolna trybutka 74 Głodowych Igrzysk prawie płaczę, bo żegnam się z przyjaciółką! Co za wstyd...
- Powodzenia – mówi na odchodnym i drzwi zamykają się za nią, znów
zostaję sama. Siadam na kanapie i czekam. Nie pozostaje mi nic, prócz czekania.
Ciekawe czy rodzice przyjdą?, myślę i poprawiam pogniecioną już sukienkę. Nie
zdziwiłabym się, gdyby mama zemdlała z przerażenia i została w domu. Nie zmartwiłoby mnie to.
Po chwili do pokoju wchodzi
tato, podtrzymuje zapłakaną mamę. A więc jednak, myślę. Jednak przyszli, by po raz ostatni ujrzeć swoją córkę, nim wróci w blasku chwały, otoczona stylistami i sługami, gotowymi na każde jej skinienie. Czyli chcą jeszcze zobaczyć "ich" Clove...
Nigdy nie byłam uczuciowa, ale przez chwilę
jest mi żal mojej rodzicielki. Jej zapłakana twarz wygląda okropnie, oczy są napuchnięte... jedyne, co czuję, to żal, autentyczny żal.
Matka podchodzi do mnie, wygląda jakby miała mnie
uderzyć w twarz. Patrzy mi prosto w oczy.
- Clove, dlaczego ty to robisz? - Naprawdę? Prycham. Czyżby moja własna matka była na tyle głupia, że nie potrafiła zrozumieć i przyswoić najprostszych nawet faktów?
- Nie udawaj, że nie wiesz.
Odwracam się i podchodzę do okna. Wbijam wzrok w niewinnych przechodniów, dzieci wracające do domów z szerokimi uśmiechami na twarzach.
- Clove…
Łapie mnie za rękę, ale wyrywam się i odwracam. Teraz ja
patrzę mamie prosto w oczy.
- Dobrze wiesz dlaczego to robię! Zawsze wiedziałaś, że moim
marzeniem jest występ na Igrzyskach! Wiedziałaś, że jeśli chcę być kimś, muszę to zrobić! Wiedziałaś, a mimo to próbowałaś mnie powstrzymać!
Zaczynam krzyczeć, chociaż obiecałam sobie, że nie będę się
denerwować na mamę. Jednak złość jest silniejsza ode mnie, a wypowiedziane
słowa sprawiają, że czuję ulgę, tak jakbym od dawna chciała je z siebie wyrzucić.
Może tak właśnie było.
- Nie byłaś jeszcze dość silna, teraz też nie jesteś – próbuje
wytłumaczyć swoje postępowanie. Ja jednak jej nie słucham.
- Ośmieszyłaś mnie na oczach wszystkich których znałam, na
oczach całego Panem! Wiesz kim się dla nich stałam?! Niezdolną do podejmowania samodzielnych decyzji dziewczynką, która boi się sprzeciwić własnej matce! Dla nich jestem tchórzem!
- Zrobiłam to, bo cię kocham!
Te słowa sprawiają, że milknę. Oddycham szybko, wargi mi drżą.
- Kocham cię i nie chcę cię stracić, Clove.
To takie pięknie... i żałosne. Ile razy można słuchać jednego i tego samego? Ile razy już te słowa słyszałam, mimo że moja matka wcale nie wydawała się przejmować moim losem?
- Poradzę sobie – mówię oschle. Patrzę przez okno na mój
dystrykt, miejsce w którym się wychowywałam. Jak tu wrócę, będę już całkiem inną
osobą. Mama będzie błagała na kolanach, żebym jej wybaczyła. Nie wiem, czy to
zrobię. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę zdolna, by jej wybaczyć te wszystkie lata wiecznego ignorowania mnie i troski wynikającej znikąd.
Otwierają się drzwi, wchodzi Strażnik Pokoju.
- Koniec czasu.
Jego głos jest twardy, stanowczy. Przenoszę wzrok na rodziców, tato ciągnie swoją żonę w stronę drzwi. Przez całe spotkanie nie powiedział nic, ale nie musi. Wiem, że mu na mnie nie zależy, że w przerwach od picia jedyne co lubi, to powrzeszczeć na mnie i poskarżyć się na moje słabe wyniki na treningach. On na pewno jest zadowolony z mojej decyzji. Może nawet ma nadzieję, że już tu nie wrócę.
Rodzice podchodzą do drzwi. Mama odwraca się i mówi:
- Postaraj się wrócić. Wygraj Igrzyska i wróć. Proszę.
Drzwi się zamykają, znów jestem sama. Nareszcie. W ciszy rozmyślam o
tym, co się stało przed chwilą... bo w końcu kto by przypuszczał, że pożegnania
mogą być takie trudne?
WOW, nie wiedziałam, że Clove jest taka uczuciowa, chyba jeszcze wiele razy mnie zaskoczy:)
OdpowiedzUsuńUczuciowa? Nie powiedziałabym,jest oschła. To, że zrobiło jej się TROSZKĘ przykro nic nie dowodzi, oprócz tego, że nie jest socjopatką, a to chyba dobrze. Gdyby była wrażliwa, nie zgłosiłaby się inie zastanawiała od początku, jak podstępem zabić Catona, nie?
OdpowiedzUsuńCo do bloga - na razie mi się podoba, fajnie jest patrzeć na Igrzyska z perspektywy przegranej. Często sobie wyobrażam, że jestem w jej sytuacji, albo baaardzo podobnej. Lubię to.
~Johanna
Dialogi są sztywne, jakieś sztuczne, Clove zachowuje się jak nieczuła, zarozumiała idiotka
OdpowiedzUsuńniezłe, zawsze podziwiałam Clove, a teraz mogę poznać jej sytuacje i tok myślenia.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba Twój blog. Dopiero dziś przypadkowo go znalazłam, a że kocham Igrzyska śmierci postanowiłam przeczytać i zobaczyć, czy fajne i bardzo mi się spodobało. A znacie może jakieś inne równie ciekawe blogi? Przydałoby się znaleźć jeszcze jakiś, jakbym ten skończyła czytać. A czyta się go bardzo szybko :-D Naprawdę super historia
OdpowiedzUsuńClove to moja ulubiona postać. Dobrze że ktoś postanowił napisać Igrzyska jej oczami. A tak poza tym, twój blog jest świetny!
OdpowiedzUsuńJeju... Już po drugim rozdziale czuje, że już kocham twój blog i tą historię tak jak same igrzyska, albo jeszcze bardziej. SUPER
OdpowiedzUsuńWoooooW *---* Ogółem masz talent *-*
OdpowiedzUsuńStrasznie m i się podoba twój blog *o*
Przy okazji zapraszam do siebie ;)
http://13glodoweigrzyska.blogspot.com/