30.08.2012

ROZDZIAŁ 6

Nad Ośrodkiem Szkoleniowym wybudowana jest wieża. Trybuci oraz ich opiekuni zamieszkają tam do czasu rozpoczęcia Igrzysk. Każdy dystrykt otrzymał do własnej dyspozycji całe piętro. W windzie wystarczy wcisnąć przycisk z numerem swojego dystryktu. Łatwo zapamiętać.
Mój pokój jest większy niż mój dom w Dwójce. Niewiele, ale jednak. Idę wziąć szybki  prysznic, ale panel obsługi ma ponad setkę opcji regulacji temperatury wody, jej ciśnienia, wyboru mydła, szamponu, zapachu olejku oraz gąbek masujących. Kiedy staję na macie, uruchamiają się dmuchawy z gorącym powietrzem do osuszenia ciała. Gdy położę dłoń na specjalnej skrzynce, emitowany przez nią strumień wiatru rozplątuje, rozdziela i błyskawicznie suszy włosy. Podchodzę do szafy. Nie da się jej otworzyć. Zamiast rączek do otwierania jest panel dotykowy. Wyświetla zdjęcia ubrań. Dopiero jak się wybierze jedno z nich szafa się otwiera, a w środku wisi już ta rzecz. Przydatna rzecz. Nie trzeba nic szukać.
Wystarczy wyszeptać do specjalnego mikrofonu nazwę potrawy z ogromnego jadłospisu, a w minutę już się zjawia, gorąca. 
Słyszę pukanie do drzwi. Keri woła mnie na kolację. Wychodzę z pokoju. Siadam przy stole. Na kolację zjawili się również styliści. Nasi opiekunowie posyłali pochwały pod ich adresem. Zjadłam dużo, ale uważałam aby nie przesadzić z tłustymi potrawami. Zupa grzybowa, gorzka zielenina, pomidory wielkości ziaren grochu, krwiste befsztyki cienkie jak papier, kluski w zielonym sosie, rozpływający się ser i słodkie, niebieskie winogrona. Na koniec obsługa, młodzi ludzie w jednakowych, czerwonych tunikach, w milczeniu podają wielki, złoty tort. Po raz pierwszy próbuję wina. Jest to cierpki, ale wytrawny płyn. Po połowie kieliszka kręci mi się w głowie. Nie jest to przyjemne uczucie. Zjadam kawałek tortu. Jest on o smaku brzoskwini. Można jeszcze wyczuć nutkę pomarańczy.
Po zjedzeniu kolacji idziemy obejrzeć powtórkę rozpoczęcia Igrzysk. Kiedy Lyme nas widzi, kiwa z uznaniem głową, jednak po chwili na ulice wjeżdża rydwan Dwunastki. Przy nich jesteśmy niewidzialni.
-Dobrze wypadliście, ale nikt was nie zapamiętał z powodu trybutów z Dwunastki. Będziecie to musieli nadrobić dobrym wynikiem podczas testów i na wywiadach.
Wywiady! No to przepadłam. Od razu czuję tremę.
-Jednak teraz o tym nie myślcie. Jutro zaczynacie szkolenie.
Wstaję i idę do pokoju. Siadam na łóżku. Na szafce nocnej widzę jakiś przedmiot. Biorę go. Pokazują się jakieś napisy i znaki. Kiedy dotykam urządzenia, zauważam w pokoju jakieś zmiany. Czy mi się zdaje, czy przez okno było widać coś innego? Znów dotykam ekranu. Okazuje się, że jest to pilot. Za jego pomocą mogę przybliżyć lub oddalić widok na dowolne części Kapitolu. Przez chwile bawię się pilotem. W końcu przestaję.
Rozmyślam o szkoleniu. Muszę wszystkim pokazać,  jak silna jestem. A tak się składa, że jestem bardzo silna. Udowodnię to. Myję się i kładę na łóżku. Próbuję zasnąć, ale nie potrafię. Rozmyślam o nadchodzących Igrzyskach. Możliwe, że zginę. Nie wierzę w to, ale nachodzą mnie wątpliwości. Co ja zrobiłam? Zgłosiłam się na Igrzyska. Z własnej woli idę na śmierć. Co ja sobie myślałam. No pewnie, że długo wytrzymam, ale czy wygram? Czy wrócę do domu? Pełna niepokoju zasypiam.
We śnie jestem na arenie. Biegnę. Nie uciekam, tylko kogoś gonię. Przede mną widzę dziewczynę z Dwunastki. Próbuje uciekać ale jest zbyt wolna. Wchodzi na drzewo.
-Radziłabym ci zejść. I tak cię złapię. Po co odkładać to co nieuniknione?
Dziewczyna nie chce zejść. Wchodzę na drzewo. Nie idzie mi to zbyt dobrze. Jednak jestem coraz wyżej, coraz bliżej dziewczyny, która igra z ogniem.
-Za chwilę ja będę na dole, a ty będziesz martwa –mówię groźnie. –I tak wiesz, że nie ominie cię to co nieuniknione.
Dziewczyna patrzy an mnie uważnie.
-To nie ja będę martwa tylko ty.
Jak na zawołanie, gałąź pode mną łamie się. Spadam na ziemię. Wszystko mnie boli. Zerkam w górę. Widzę Katniss. Jest bardzo wysoko. Ze strachem zauważam, że celuje we mnie z łuku.
-Radzę ci robić rachunek sumienia.
Strzela. Czuję niesamowity ból jak cos ostrego wbija mi się w pierś.
Zalana potem, budzę się z krzykiem.

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecież Ty w większości tych "rozdziałów" powklejałaś fragmenty książki.. Nie nazywaj więc tego swoim opowiadaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. mi sie podoba. dodaje do obserwowanych. widac, ze inspirujesz sie ksiazka, ale a koncu w osrodku szkolenieowy, wszystko było podobne :)
    zapraszam do siebie, tez zainspirowaly mnie igrzyska, jednak moje opowiadanie nie jest o nich :)
    http://past-will-always-come-back.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli z tego wychodzi, że Clove już wtedy wiedziała, że Katniss wspina się na drzewa i strzela z łuku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, faktycznie! To jakiś proroczy sen czy co? Przecież były tylko dożynki i Parada, nie było jeszcze treningów.. Chociaż Katniss na treningach też nie strzelała z łuku, reszta trybutów (oprócz Peety) dowiedziała się o jej zdolnościach na arenie... Taki mały błąd, ale jednak dużo znaczący -.- Blog sam w sobie jest świetny, uwielbiam go czytać tylko te fragmenty z książki :(

      Usuń
  5. To był tylko jej sen.I Katniss nie strzelała wtedy do nich z łuku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ludzie co wy chcecie ? W końcu to są igrzyska śmierci oczami Clove więc normalne , że będzie trochę rzeczy podobnych do książki. To jest jej opowiadanie i pisze jak uważa :) Mi się tam bardzo podoba . Tylko może , żeby za bardzo nie wychwalać powiem , że trochę dziwne było to jak Clove piła to wino i stwierdziła , że pierwszy raz . Wiem , że mogło tak być i w ogóle ale ten moment naprawdę bardzo przypomniał mi książkę. Ale tak to wszystko jest super :) Już idę czytać dalej :P

    OdpowiedzUsuń